Polscy siatkarze przebywają w pierwszych dniach pobytu w Japonii na zgrupowaniu w Takasaki. W tamtejszej okazałej hali sportowej przeprowadzają zajęcia na parkiecie oraz w siłowni. Podczas niektórych zajęć w hali zawodnicy zobaczyli, że na trybunach jest sporo kibicującej młodzieży. Przyjęli to bardzo przychylnie, a znany showman selekcjoner Vital Heynen od razu zaczął się bawić z widzami, posyłając im piłki w trybuny i próbując nawet przemawiać z wykorzystaniem japońskich słów. Najciekawsze pytanie brzmi jednak: dlaczego na treningu Biało-Czerwonych mogą przebywać fani, a na ich meczach w tokijskiej Ariake Arena krzesełka będą puste?
IO Tokio 2020. Zaszczepiony siatkarz i gimnastyczka zakażeni koronawirusem
Takasaki znajduje się co prawda dość blisko Tokio, około 100 km na północny zachód, ale położone jest w innej prefekturze – Gunma. Stolica Japonii z kolei sama stanowi metropolitalną prefekturę – jest więc osobnym obszarem pod względem prawnym niż Takasaki.
Stąd właśnie różnica: na treningi polskich siatkarzy wolno było wpuścić dzieci kibicujące w maseczkach, a na zawody olimpijskie obowiązuje pełny zakaz wstępu fanów – bo to formalnie inny region geograficzny. Trochę to zaskakujące, ale reżim sanitarny w największym mieście Japonii na czas igrzysk jest wyjątkowo ostry i wyjątków nie będzie. Polakom musi więc wystarczyć zapamiętany z ostatnich dni przed wyjazdem obrazek 8 tysięcy kibiców w Krakowie na Memoriale Wagnera.
Fakt, że w Japonii przebiegają równolegle wydarzenia sportowe z kibicami, zauważyli inni goście tego kraju. W Saitamie, położonej jeszcze bliżej Tokio niż Takasaki, miał miejsce mecz baseballowy z 9-tysięczną widownią. W innych lokalizacjach odbywają się zawody sumo – także z fanami na trybunach.
– To, że inne wydarzenia sportowe mają teraz fanów, jest decyzją władz lokalnych i musimy to uszanować – skomentował dyrektor wykonawczy MKOl ds. igrzysk olimpijskich Christophe Dubi.