Rudi Assauer z kolei to jeszcze bardziej legendarny menedżer niemieckiej ekipy. To za jego czasów Schalke święciło największe sukcesy: sięgało po wspomniane triumfy w DFB Pokal, zdobyło też Puchar UEFA w 1997. Wśród fanów cieszył się uwielbieniem niemal kultowym, a i jego podopieczni szanowali go bardziej niż jakiegokolwiek innego przedstawiciela klubowej „wierchuszki”. Nie znaczy to jednak, że tym najwybitniejszym piłkarzom przełomu wieków w szeregach Schalke nie wolno było czasami przekornie zażartować ze swego pryncypała.
Nieodzownym atrybutem Assauera był cygaro; nie rozstawał się z nim właściwie nigdy, zawsze otoczony kłębami aromatycznego dymu. Niezdrowego oczywiście, ale przecież jedno zaciągnięcie w żaden sposób nie mogło zaszkodzić zdrowemu jak koń zawodowemu piłkarzowi. Tomasz Wałdoch wiedział o tym doskonale – i stąd czasami pozwalał sobie na drobne żarciki, jak ten poniżej...
Reprezentacja Ukrainy wraca do gry! Wystąpią w specjalnych koszulkach, jest też polski akcent
Wałdoch po zakończeniu kariery piłkarskiej pozostał w Niemczech, choć u progu minionej dekady dał się namówić na dziesięciomiesięczną przygodę w Zabrzu w roli dyrektora sportowego Górnika. Potem jednak – ze względów osobistych – wrócił do Gelsenkirchen i od tej pory jest wierny niebiesko-białym barwom Schalke.
- Są chwile w życiu, które ukierunkowują człowieka na lata. Ja swoje kształcenie trenerskie przeszedłem w Niemczech, zyskałem wszystkie niezbędne licencje – z UEFA Pro włącznie, i po kilku tygodniach otrzymałem propozycję pracy w Zabrzu, w roli dyrektora sportowego. Miałem wielką satysfakcję z powierzonych mi w Górniku zadań, ale na dziesięć miesięcy proces zbierania trenerskich doświadczeń został zakłócony. To dość ważny moment. Oczywiście po powrocie do Niemiec wiele radości przyniosła mi propozycja pracy w roli szkoleniowca młodzieży w Schalke. Prowadziłem siedemnastolatków, trzynasto- i czternastolatków, wreszcie zostałem asystentem w drużynie U-23, czyli de facto w rezerwowym teamie. Ponieważ w ten sposób otworzono mi w klubie trenerskie drzwi bardzo szeroko, nie szukałem innej roboty. Od czterech lat pracuję ze wspomnianą ekipą U-23 i... być może ambicje wielkiej trenerskiej kariery nieco przygasły. Atakują młodsi trenerzy! - wyjaśnia meandry swej szkoleniowej kariery.
Wygląda też na to, że do ewentualnego powrotu do polskiej ligi – oczywiście już w roli trenera – raczej się nie pali. - Jeżeli nadarzyłaby się konkretna oferta, z odpowiednią perspektywą rozwoju dla mnie i dla drużyny, jestem otwarty na rozmowy – zapowiada co prawda, ale też dodaje z miejsca: - Aczkolwiek... chyba ciężko będzie mnie wyciągnąć z klubu, do którego mam wielki sentyment, w którym zostawiłem wiele zdrowia i wiele serca.
Deklaracja konkretna; podobnie jak ów psikus sprawiony wiele lat temu Assauerowi...