Kolumbijczyk w polu karnym gospodarzy pojawiał się przy każdej z bramkowych akcji Warty przed przerwą; po zmianie stron z kolei miał udział niemal w każdej kontrze poznaniaków. Dwie z nich poznaniacy zmarnowali, wykończenie trzeciej Castañeda wziął już na własne barki – i goście wygrali 4:0. Zakontraktowany w końcówce lutego napastnik to „wartość dodana” nie tylko „warciarzy”, ale i całej ligi. Sęk w tym, że jego umowa kończy się z końcem czerwca... – W ogóle się nad tym nie zastanawiam, nie skupiam na fakcie, że Frank od nas odejdzie. Trzy miesiące to bardzo dużo w życiu trenera; po tym czasie... może go już nie być w tym miejscu, w którym jest teraz. Dlatego „carpe diem”: żyję chwilą i cieszę się, że Frank jest w tym momencie z nami – mówi Dawid Szulczek, który – dając Kolumbijczykowi wiele swobody w taktycznym schemacie gry swej drużyny – do maksimum wykorzystuje jego piłkarskie atuty.
Przypomnijmy, że Castañeda do Poznania przyszedł z Sheriffa Tiraspol, w którym jeszcze kilka miesięcy temu, w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów, grał przeciwko Realowi Madryt, Interowi Mediolan i Szachtarowi Donieck.
Legia rozdaje karty w walce o tytuł. Tak Marek Papszun ocenił mistrza Polski [WIDEO]