- Po golu z Jagiellonią zrobiłem to spontanicznie, bo przed meczem któryś z kolegów porównał mnie właśnie do Zorro - tłumaczy "Super Expressowi" Zwoliński. - Jeśli chciałbym naśladować tego bohatera, to najbardziej podobało mi się to, że działał w ukryciu i przez długi czas nie pozwolił przeciwnikom, żeby go zdemaskowali. Ja też nie szukam rozgłosu, po cichu chcę wykonywać pracę na treningach, bo wiem, jak wiele mi jeszcze brakuje. Po tych strzelonych golach jestem takim samym piłkarzem jak wcześniej.
Łukasz Zwoliński: Człowiek w masce, który uszczęśliwił Czesia
Piłkarz-student
Umówienie się ze "Zwolakiem" na rozmowę nie było łatwe. Zgodził się wreszcie spotkać po zajęciach na uczelni. Piłkarz jest studentem I roku Wychowania Fizycznego na Uniwersytecie Szczecińskim.
Jego dobra passa zaczęła się wraz z przyjściem do Pogoni trenera Czesława Michniewicza i... kontuzją Marcina Robaka, konkurującego z nim o miejsce w składzie. Już po pierwszym treningu, gdy został, żeby poćwiczyć indywidualnie, Michniewicz tłumaczył mu, że ma próbować jak najczęściej strzelać z pierwszej piłki. Gole z Jagiellonią (2:0) i Cracovią (1:0) zdobył właśnie w ten sposób.
Ekstraklasa: Podsumowanie 28. kolejki. Opóźnień na kolei ciąg dalszy [Plusy i minusy]
Atak na Zabrze
- Posłuchałem trenera, ufam mu w stu procentach - mówi piłkarz. - Jestem przekonany, że wiele pod jego okiem mogę się nauczyć.
W sobotę Pogoń zagra z Górnikiem Zabrze.
- Dla nas to będzie mecz jak o mistrzostwo, bo celem przed sezonem była pierwsza ósemka - mówi szczeciński Zorro. - Jeśli chcemy się w niej znaleźć, to musimy wygrać.