Wisła podeszła do spotkania w Poznaniu bez cienia kompleksów. Grali na boisku lidera ekstraklasy, a starali się dyktować na boisku warunki, odbierać agresywnie piłkę po stracie i jak najszybciej strzelić gola. Swój plan podopieczni Kiko Ramireza zrealizowali znakomicie. W 8. minucie Arkadiusz Głowacki zagrał dłuższym podaniem do Kamila Wojtkowskiego. Pomocnik świetnie przyjął piłkę w powietrzu, oddał ją Carlitosowi, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Matusa Putnocky'ego. Do 30. minuty goście byli lepszym zespołem. Zawiązywali ciekawe akcje ofensywne, stosowali pressing i wyglądali na drużynę, która wie, czego chce.
Końcowy kwadrans pierwszej połowy to duże kłopoty "Białej Gwiazdy". Lech Poznań podkręcił tempo i goście byli w sporych opałach. W bramce uwijał się Michał Buchalik, który w jednej akcji potrafił odbić dwa strzały, z czego jeden z odległości kilku metrów. Po chwili bramkarz Wisły bronił stuprocentową sytuację Macieja Gajosa, a tuż przed przerwą rozczytał intencje Radosława Majewskiego i zaliczył jeszcze jedną fenomenalną paradę. Mimo przygniatającej przewagi "Kolejorzowi" nie udało się strzelić bramki przed przerwą.
Od pierwszych minut drugiej części meczu "Kolejorz" starał się zdobyć wyrównującego gola. Wisła swoją grę ograniczyła do działań defensywnych. W 53. minucie szansę miał Majewski, który otrzymał świetne podanie od Volodymyra Kostevycha. Polak ograł Wojtkowskiego i uderzył na bramkę krakowian, ale na posterunku był Buchalik. Na placu gry brylowali zawodnicy w niebieskich koszulkach. Wymieniali dziesiątki podań, oddawali strzały na bramkę, ale co z tego, skoro nie potrafili zdobyć gola? Jak nie zatrzymywał ich świetnie dysponowany Buchalik, to sami poznaniacy marnowali "setki". Przykładem Łukasz Trałka, który w 66. minucie nie skorzystał z dogrania Darko Jevticia i uderzył głową nad bramką. Sześć minut później wejście smoka mógł zaliczyć Deniss Rakels. Łotysz dobijał strzał Gytkjaera, lecz chybił fatalnie. Zmiennik mógł wyrównać w samej końcówce. Otrzymał fantastyczną piłkę i uderzył głową niecelnie. Gdy wydawało się, że gospodarze odczarowali bramkę Wisły, przeszkodził im arbiter. Piłka znalazła się w siatce, lecz sędzia dostrzegł pozycję spaloną i gola nie uznał. "Kolejorz" dopiął swego w ostatniej akcji meczu. Darko Jevtić w końcu znalazł sposób na Buchalika i dał Lechowi punkt.
Remis jednak przyjęli w Poznaniu z rozczarowaniem i nie ma się co dziwić. Wisła nie zasłużyła na żadną nagrodę w tym spotkaniu, a do Krakowa przywiezie punkt. "Biała Gwiazda" miała tego wieczoru Michała Buchalika i sporo szczęścia, dlatego nie przegrała przy Bułgarskiej.
Ciemne chmury nad Szczecinem. Pogoń znowu przegrała
Carlitos: Moim celem jest korona
Jakub Rzeźniczak dostał na urodziny... laskę!
Lech Poznań - Wisła Kraków 1:1 (0:1)
Bramki: Darko Jevtić 90+4 - Carlitos Lopez 8
Żółte kartki: Robert Gumny
Lech: Putnocky 3 - Gumny 3 (82. Barkroth), Nielsen 2 (71. Rakels), Dilaver 3, Kostevych 3 - Makuszewski 3, Trałka 3, Gajos 3 (83. Radut), Majewski 4, Jevtić 4 - Gytkjaer 3
Wisła: Buchalik 6 - Cywka 2, Głowacki 2, Arsenić 2, Sadlok 3 - Boguski 2 (67. Ze Manuel 2), Basha 4, Wojtkowski 3 (70. Halilović 2), Perez 2, Imaz 2 - Carlitos 3 (76. Bałaniuk)