Jagiellonia wyszarpała punkt w ostatnich minutach. Cracovia wciąż czeka na zwycięstwo

2017-09-10 0:48

Przed własną publicznością Cracovia długo prowadziła, ale dała sobie odebrać zwycięstwo w ostatnich minutach meczu. Piłkarze Michała Probierza przespali końcówkę meczu i wciąż czekają na drugie ligowe zwycięstwo. Jedyna wygrana "Pasów" w tym sezonie miała miejsce podczas 2. kolejki LOTTO Ekstraklasa.

Wydawało się, że w mecz lepiej weszli goście. To oni dyktowali warunki na boisku. Prowadzili grę i mieli swoje szanse. Niezłą zaprzepaścił Rafał Grzyb, który zamiast podawać, uderzył z ostrego kąta. Cracovia pod bramką Jagiellonii robiła niewiele. W pierwszych minutach w polu karnym padł Michał Helik, przekonująć arbitra, że nadepnął go Damian Węglarz. Sędzia jednak nie wskazał na wapno. Zrobił to w 24. minucie, kiedy dynamicznie w pole karne wpadł Jakub Wójcicki. Spóźniony był Nemanja Mitrović, który zahaczył pomocnika Cracovii. Ten wyłożył się jak długi i zarobił dla swojej drużyny rzut karny. Do piłki podszedł Krzysztof Piątek i choć nie uderzył fenomenalnie, to pokonał Węglarza. Gospodarze prowadzili 1:0 i zyskali na pewności siebie. Jagiellonia już nie operowała piłką z taką swobodą. Musiała położyć więcej akcentów na walce w środkowej części boiska. Goście mogli jednak wyrównać. Prawą stroną przedarł się Łukasz Burliga, dośrodkował w pole karne, a tam rywala wyprzedził Przemysław Frankowski. Gracz z Białegostoku fatalnie jednak przestrzelił i do szatni zawodnicy Jagiellonii schodzili z nisko spuszczonymi głowami.

Druga połowa nie porwała. Jagiellonia nie potrafiła złapać swojego rytmu. Skutecznie utrudniali jej to piłkarze Cracovii. Oni kilka razy ruszyli w kontrze na bramkę Węglarza, ale nie potrafili zakończyć żadnego ataku golem. Parę razy krakowianie zachowywali się zbyt egoistycznie. Przykładem Mateusz Wdowiak, który postanowił w pojedynkę sfinalizować akcję, a mógł dograć do kolegów. Kiedy wydawało się, że mało pasjonująca druga połowa nie zmieni wyniku meczu, Jagiellonia się przebudziła. W 89. minucie Cillian Sheridan strącił piłkę do Łukasza Sekulskiego, a ten dograł w pole karne. Piłka trafiła pod nogi Piotra Wlazły, który uderzył bez zastanowienia i zmieścił piłkę obok słupka bramki Cracovii. Stadion przy Kałuży ucichł. Remis stał się faktem, choć powstały wątpliwości, czy ten gol powinien zostać uznany. Na pozycji spalonej znajdował się bowiem Sheridan i napastnik utrudniał interwencję przy strzale Wlazły Grzegorzowi Sandomierskiemu. Cracovia straciła dwa punkty w końcówce, ale powinna się cieszyć, że tylko dwa. Jeszcze w doliczonym czasie gry Sheridan mógł głową zdobyć gola, ale nie trafił z bliska. Kilka chwil później wyszedł sam na sam z Sandomierskim i nie zauważył, że razem z nim biegnie Sekulski. Gdyby dograł byłoby pozamiatane, a Irlandczyk zdecydował się na strzał i uderzył niecelnie. Cracovia podzieliła się punktami z Jagiellonią.

Cracovia - Jagiellonia 1:1 (1:0)

Bramki: Krzysztof Piątek 24 (k) - Piotr Wlazło 89

Żółte kartki: Radosław Kanach - Karol Świderski, Łukasz Burliga, Rafał Grzyb

Cracovia: Sandomierski 3- Fink 3, Helik 3, Dytyatev 3, Pestka 2 (46. Siplak 3) - Wójcicki 4, Deja 4, Dimun 3 (80. Kanach), Wdowiak 2 - Hernandez 2 (67. Steblecki 2), Piątek 3

Jagiellonia: Węglarz 2 - Burliga 3, Mitrović 2, Guti 3, Tomasik 3 - Frankowski 3, Grzyb 3 (81. Wlazło), Romanczuk 3, Świderski 2 (69. Sekulski 3), Novikovas 3 (60. Cernych 2) - Sheridan 2

Robak boleśnie ukąsił Legię

Sandecja przegrała w Kielcach

Nie żyje Ryszard Polak - legenda Lechii Gdańsk

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze