Ekstraklasa: Obcokrajowcy w Polsce - podsumowanie

2010-03-26 19:26

Niezależni - czyli niezaangażowani w piłkarskie interesy na naszym rynku - eksperci twierdzą czasem, że transferami zagranicznych graczy do ekstraklasy rządzi przypadek i niekompetencja. Tak źle chyba jednak nie jest.

Oczywiście każdy lepiej zorientowany kibic jest w stanie przytoczyć historie w rodzaju zakupu Cesara Cortesa do Polonii Warszawa. 25-letni Chilijczyk trafił do warszawskiego klubu z poręczenia...kumpli Jose Bakero. Była to opinia tak miarodajna, że  właściciel "Czarnych Koszul"  natychmiast podpisał umowę na 2,5 roku.

Wkrótce - ale już po podpisaniu kontraktu - okazało się, że Chilijczyk w piłkę to on gra tak bardziej amatorsko. Kosztował 225 tysięcy euro, a pensję ma w Polonii jedną z wyższych.

Takich lub podobnych przykładów zakupu "kota w worku" można wymienić sporo, bo naiwność ludzi, którzy inwestują w nasz futbol pieniądze jest współmierna do pazerności różnej maści "doradców", którzy ich natychmiast opadają.

Są i przykłady odwrotne, gdy zawodnik bardzo utalentowany długo nie może znaleźć w naszej lidze  miejsca i odpowiedniego wykorzystania jego zdolności. 

Tu klasycznym przykładem może służyć Bułgar Ilijan Micanski, którym teraz, gdy strzela bramki seriami, zachwycają się wszyscy. Ten sam Micanski kupiony w roku 2005 do Amiki i wraz z nią wchłonięty do Lecha, odbył po kraju nad Wisłą i Wartą podróż okrężną.

Przeczytaj koniecznie: Micanski jak Maradona

Z Lecha zesłano go do Korony Kielce, stamtąd trafił do wodzisławskiej Odry, wrócił do Lecha, ale tam nie poznał się na nim Franciszek Smuda i oddał go do Zagłębia Lubin. I dopiero tam jego talent eksplodował z hukiem.

Rozglądając się po zakupach cudzoziemców w ostatniego roku widzimy, że był to okres ... zdecydowanie dobry, zwłaszcza dla białostockiej Jagiellonii. Ten skromny klub zrobił co najmniej trzy świetne transfery, które mogą mu procentować latami. Pierwszy - nieco dawniejszy - to:

THIAGO CIONEK (23 l.) Jego pradziadkowie, Franciszek Cionek i Agata Sokólska emigrowali w roku 1890 do brazylijskiej Kurytyby. Thiago ukształtował futbol brazylijski, choć w naturze zachował skłonność do gry twardej, stale na pograniczu faulu. Mogła go za "drobne" kupić Atalanta Bergamo, lecz był kłopot z uzyskaniem dla niego prawa do pracy.

Cionek trafił więc do Białegostoku, gdzie pokochał polskie pierogi  i stał się ostoją obrony "Jagi". Trener Michał Probierz przez rok pracował nad nim indywidualnie, ale efekty roboty są znakomite. Thiago stara się o obywatelstwo polskie i może być poważnym wzmocnieniem kadry Smudy.


Inny udany zakup Probierza, to EL MEHDI SIDQY (26 l.). Marokańczyk zaczynał karierę w klubie Chabab Mohammedia, a potem przeszedł przez kilka innych w Bahrajnie i Tunezji. Wyłowiony przez poszukiwaczy z Białegostoku już w tej chwili jest jednym z najlepiej prezentujących się bocznych obrońców w ekstraklasie.

Jagiellonia czeka na wybuch talentu trzeciego ze swych nabytków. ROGERIO MAYCON (24 l.) był królem strzelców ligi białoruskiej. Przeniesiony na druga stronę granicy nieco stracił na skuteczności, ale są już oznaki, że odzyska ją wkrótce.

Gdybyśmy jednak mieli przyznawać nagrody za najlepsze pomysły transferowe roku, to  pewnie o trofeum rywalizowaliby poszukiwacze z Poznania i Krakowa. Pierwsi próbowali z góry załatać  dziurę w składzie "Kolejorza" po wyjeździe za granicę Semira Stilicia. Bośniak w końcu nie wyjechał, ale  sprowadzony na jego miejsce Białorusin  SIERGIEJ KRIWIEC (24 l.) wydaje się strzałem w...no, blisko dziesiątki.

Patrz też: Kriwiec już czaruje

Zdecydowanie najlepszy zakup to obrońca Wisły MARCELO Antonio Guedes Filho (23 l.). Na razie jeszcze go nie mylą z Marcelo Vierą dla Silva z Realu Madryt, ale to kwestia czasu. Krakowski Marcelo, kupiony za śmieszne pieniądze (500 tys. zł) z FC Santosu już dzisiaj wyceniany jest na 9 mln.

Transferowanie zawodników nie jest sztuką dla amatorów, choć wielu ludzi o wątpliwych kwalifikacjach i niewątpliwym braku skrupułów próbuje tej profesji na polskim rynku.

Najnowsze