„Super Express”: - Dawno w polskiej Ekstraklasie nie było tak dobrego dryblera jak Joel Valencia. Czy masz poczucie, że okiwałeś całą ligę?
Joel Valencia: - Bardzo lubię grać technicznie i kiwać rywali. To jest dla mnie jak... zabawa. Prawda jest taka, że może i robię to dobrze, ale są piłkarze, którzy strzelają więcej goli ode mnie. Tak jak Igor Angulo z Górnika, który jest super strzelcem, czy najlepszy strzelec Piasta - Piotr Parzyszek. Jestem typem zawodnika, który kreuje grę.
- Zaskoczyło cię, że zostałeś wybrany najlepszym graczem Ekstraklasy?
- To był to bardzo udany sezon dla mnie. Nagrody, które dostałem są dla mnie, ale i również dla całego zespołu. Dużo pracowaliśmy i logicznie, że nasz sukces został doceniony w postaci licznych wyróżnień. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Może właśnie dlatego udało nam się zdobyć mistrzostwo Polski.
- Co wiedziałeś o Polsce zanim tu przyjechałeś?
- Szczerze? Nic. Miałem zero informacji. Jedynie słyszałem, że Legia Warszawa grała w Lidze Mistrzów. To była moja wiedza o Polsce.
- Jak nazywali się w Ekwadorze?
- W moim kraju miałem dużo przydomków. Pierwszy, który przychodzi mi do głowy to "Perła". Dlaczego akurat ten? Może dlatego, że byłem cenny i drogi właśnie tak, jak perły.
- Ile więc jest wart teraz Joel Valencia?
- (śmiech) Oto trzeba zapytać władze Piasta Gliwice.
- Jak zwracają się do ciebie koledzy z zespołu?
- Z "Dzikiem" (Patryk Dziczek) mamy bliskie relacje i często ze sobą żartujemy. Nazywa mnie... czarny. Pewnie z powodu koloru skóry. Ale to jest miłe dla mnie. Nie obrażam się za to.
- Jak to?! To nie jest rasizm?
- Nie, to nie jest rasizm. Ja mu na to pozwalam. Jesteśmy kumplami. Z kolei ja nazywam go "Żul". Po polsku to jest bezdomny.
- Kapitan Piasta Jakub Szmatuła zdradził nam, że lubisz polską muzykę. Szczególnie przy jednej z nich dobrze się bawisz...
- Pewnie masz na myśli piosenkę "Lalunia". To prawda, podobają mi się niektóre hity, jak na przykład "Ta malutka blondynka".
- Rodzina w Ekwadorze ogląda mecze Piasta?
- Tak. Daję im linki stron, gdzie mogą zobaczyć nasze mecze. Gdy są w domu to oglądają na komputerze, a jak spotkania wypadają podczas ich pracy, to zerkają w telefon.
- Podobno kiedyś o ciebie pytała Barcelona. Może w przyszłości do niej trafisz?
- Chyba do tej Barcelony z Ekwadoru, bo jest taki klub w moim kraju. Dostać się do tej prawdziwej Barcelony byłoby bardzo skomplikowane. Jest tam Leo Messi, najlepszy zawodnik świata. Dzieli nas dużo, gramy w piłkę na różnym poziomie.
- Czy dzięki sukcesom w Polsce otworzą się dla ciebie drzwi do reprezentacji Ekwadoru?
- Uważam, że nikogo nie interesuje jakie mam osiągnięcia w Polsce. Do kadry Ekwadoru są powoływani inni piłkarze, a mnie nikt nie obserwuje. Powiem inaczej: łatwiej jest zdobyć dwie nagrody na gali Ekstraklasy niż trafić do reprezentacji Ekwadoru. Jest już przygotowana lista 40 zawodników na Copa America. Nie ma ma mnie na liście 40 zawodników, z której zostania wybrana kadra na Copa America. W Polsce wygrałem tytuł z Piastem, otrzymałem dwie indywidualne nagrody. W moim kraju najwyraźniej to nic nie znaczy.
- Czy najlepszy piłkarz Ekstraklasy jest także tym najprzystojniejszym?
- Tak, bardzo. Bez wątpienia jestem najbardziej przystojnym graczem. Ale jest jeszcze kolega z zespołu Mikkel Kirkeskov, który także jest przystojny (śmiech).
- Zastanawiałeś się kim byłbyś, gdybyś nie został piłkarzem?
- Byłbym psychologiem. Bardzo ciekawi mnie ludzka psychika. Chcę poznać ją jak najlepiej. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy... szaleni, ale nie zdajemy sobie z tego sprawy. Interesuje mnie bardzo psychologia sportu, a więc stosunki między trenerem a zawodnikami zespołu. W tym kierunku wiele można się nauczyć od naszego szkoleniowca Waldemara Fornalika.
- Po zakończeniu kariery zostaniesz psychologiem?
- Będę przynajmniej próbował, aby tak się stało. Jednak najpierw muszę zdać egzaminy, aby dostać się na uniwersytet. A to nie jest łatwa sprawa. Mam już zaliczone dwa kursy trenerskie. Liczę jednak, że będę miał długą piłkarską karierę i na razie nie myślę o jej zakończeniu.
Polecany artykuł: