Mecz Legia Warszawa - Lech Poznań był kolejną już odsłoną klasyku naszej Ekstraklasy. Tym razem spotkanie odbywało się przy Łazienkowskiej i na obiekcie w stolicy zasiadł komplet widzów. Gospodarze po końcowym gwizdku mogli świętować pełną parą. Choć przegrywali 0:1 po golu Darko Jevticia, to zdołali odwrócić losy rywalizacji dzięki trafieniom Arvydasa Novikovasa i Macieja Rosołka. Jednym z architektów arcyważnego triumfu był także Paweł Wszołek. Niezwykle aktywny na skrzydle reprezentant Polski siał spory zamęt w szeregach "Kolejorza". Kibice na trybunach oklaskiwali kolejne jego zagrania i wydawało się, że całe zamieszanie związane z jego osobą odeszło w niepamięć. Wielu z fanów miało bowiem wątpliwości po transferze piłkarza czy warto ufać byłemu zawodnikowi Polonii Warszawa - rywala Legii zza miedzy.
Oczywiście takie myślenie jest dość dziwne, ponieważ piłkarz wykonuje swoją pracę w różnych miejscach i zawsze stara się występować jak najlepiej w obecnym otoczeniu. Najwyraźniej jednak nie rozumieją tego kibice z "Żylety". Podczas gdy inne trybuny oklaskiwały Wszołka, sektory najbardziej zagorzałych postanowiły wywołać nowego legionistę przed szereg. Po chwili nakazano mu śpiewać obraźliwą piosenkę: "Polonia to stara k***a...". Na szczęście sportowiec nie dał się sprowokować i z zażenowaniem na twarzy obserwował tylko "zabawę" kibiców.
Paweł Wszołek z gry w Polonii musiał tłumaczyć się już na pierwszej konferencji prasowej po podpisaniu kontraktu z Legią. - Zawód sportowca jest taki, że nie wiesz, co spotka cię w życiu. Zawsze staram się dać z siebie wszystko, nie znasz scenariusza. W danym momencie staram się wybierać najlepsze opcje. Jestem w Legii i chcę jej jak najmocniej pomóc. Wiadomo, gdzie grałem, a Polonii zawdzięczam wyjazd za granicę. Przy Łazienkowskiej można wiele ode mnie oczekiwać, a ja postaram się te oczekiwania spełnić i pomóc wielkiemu klubowi w odnoszeniu sukcesów - mówił wtedy reprezentant Polski, cytowany przez portal legia.net.
Polecany artykuł: