"Super Express": - Lech przegrał w finale Pucharu Polski, a tym samym oddalił się od europejskich pucharów. Co to oznacza dla pana klienta?
Matias Forkos: - Istnieje jeszcze cień nadziei, że Lech zajmie miejsce na podium w Ekstraklasie, ale rzeczywiście sytuacja się skomplikowała i poznaniacy będą musieli pozbyć się najlepszych piłkarzy. Początkowo umawialiśmy się z Lechem na transfer Artjomsa za rok, ale w takim wypadku pewnie to już nieaktualne. W każdym razie Rudnevs na brak ofert nie może narzekać.
Przeczytaj koniecznie: Ile wart jest Artjoms Rudnevs?
- Co to za oferty? Dużo mówi się o Sampdorii Genua.
- Sampdoria to tylko plotki. Naprawdę zainteresowana Artjomsem jest Atalanta Bergamo, która w przyszłym sezonie będzie grała w Serie A. Włosi kontaktowali się wstępnie z Lechem, ale poznaniacy nie byli zainteresowani zaproponowaną kwotą. Z tego, co wiem, zarząd Lecha liczy na minimum 6 milionów euro. Jeszcze w tym lub na początku następnego tygodnia Atalanta ma przysłać poprawioną ofertę.
- Wymagania Lecha zmniejszą się, jeśli klub nie zakwalifikuje się do Ligi Europejskiej?
- Pewnie tak.
- Czy kierunek włoski to jedyna opcja dla Rudnevsa?
- Nie. Sytuację w Lechu stale monitorują kluby z Bundesligi. Najbardziej znane drużyny, które może zasilić Rudnevs, to Wolfsburg i Schalke! Skauci tych dwóch drużyn wystawili swoim szefom pozytywne opinie na temat mojego klienta. Dla nich wydatek rzędu 6 milionów euro nie byłby dużym obciążeniem.
- Polska liga stała się dla pana bardzo interesująca. Możemy spodziewać się kolejnych transferów z pańską pomocą?
- Jestem w kontakcie z Grzegorzem Sandomierskim i Mateuszem Klichem. Obaj mają jednak swoich menedżerów. Mateusz, z tego co wiem, na razie woli zostać w Polsce. A Sandomierski, podobnie jak Rudnevs, może trafić do Serie A. Ale nie do Juventusu.