Choć emocje po meczu na szczycie tabeli już nieco opadły - przypomnijmy, że Jagiellonia pokonała w nim Legię 2:0 po golach Arvydasa Novikovasa i Karola Świderskiego - to w środowym programie podsumowującym kolejkę, Liga+Extra emitowanym na antenie Canal+, ponownie wrócono do kontrowersji związanych z tym spotkaniem. A tych było co nie miara.
Największą była sytuacja z 18. minuty spotkania. Właśnie wtedy po ładnym rozegraniu piłki goście trafili do siatki. Zrobił to konkretnie Przemysław Frankowski. Chwilę później okazało się jednak, że na spalonym był biorący udział w akcji Martin Pospisil, przez co gol nie powinien zostać uznany. Sędzia Daniel Stefański po sprawdzeniu powtórek wideo bramkę anulował.
Sęk w tym, że nie miał prawa skorzystać z VAR-u! Wszystko dlatego, że po straconym golu arbiter gwizdkiem dał sygnał do wznowienia gry, a Legia ją zaczęła i wymieniła kilka podań. Dopiero wtedy Stefański postanowił podbiec do monitora i obejrzeć powtórkę. Przepisy mówią jednak jasno, że w takiej sytuacji sędzia nie może już wrócić do poprzedniej akcji. I mimo, że decyzja co do gola była słuszna - on faktycznie nie powinien zostać uznany - to zgodnie z regulaminem w tej konkretnej sytuacji nie można było anulować bramki.
Jagiellonia ostatecznie wygrała 2:0. I dobrze, bo ten błąd nie wypaczył wyniku spotkania. Historia pokazuje jednak, że pokrzywdzona drużyna ma prawo złożyć protest i wtedy mecz lub jego część, w której padł nieuznany gol, mogłaby nawet zostać powtórzona! Po pierwsze jednak nie jest do końca jasne, jaką wykładnię przepisów w tej sytuacji stosuje PZPN - tym musiałaby się zająć Komisja Ligi, która oceniłaby, czy jest w ogóle podstawa prawna do ponownego rozegrania spotkania. Po drugie - zakładając, że złożenie protestu byłoby zasadne i dopuszczalne przez przepisy - trudno się spodziewać, by białostoczanie zdecydowali się na taki ruch, bo ich cieszą przede wszystkim trzy punkty. Miejmy jednak nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, w której "Jaga" przegra walkę o tytuł czy miejsce w pucharach przez to jedno trafienie...
Skandal. Prawda jest taka, że gdyby Jagiellonia złożyła protest, mecz - a przynajmniej jego część - musiałaby zostać powtórzona (w przypadku części, z zaliczonym trafieniem)... #LEGJAGhttps://t.co/7XyqV2w7kh
— Arbiter Café (@h_demboveac) 28 lutego 2018
ZOBACZ: Taras Romanczuk po otrzymaniu paszportu: Gra dla Polski będzie zaszczytem