Legia Warszawa, Jagiellonia Białystok

i

Autor: CYFRA SPORT Domagoj Antolić brutalnie fauluje Przemysława Frankowskiego

Mecz Legia - Jagiellonia POWTÓRZONY?! Skandal z udziałem VAR [WIDEO]

2018-03-01 15:25

We wtorkowy wieczór Jagiellonia Białystok pokonała 2:0 Legię Warszawa w meczu na szczycie LOTTO Ekstraklasy. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale sędzia Daniel Stefański nie uznał jednej bramki dla gości. Decyzję podjął przy pomocy VAR, ale okazało się, że wcale nie miał prawa z niej skorzystać. A w takiej sytuacji mecz mógłby nawet zostać powtórzony!

Choć emocje po meczu na szczycie tabeli już nieco opadły - przypomnijmy, że Jagiellonia pokonała w nim Legię 2:0 po golach Arvydasa Novikovasa i Karola Świderskiego - to w środowym programie podsumowującym kolejkę, Liga+Extra emitowanym na antenie Canal+, ponownie wrócono do kontrowersji związanych z tym spotkaniem. A tych było co nie miara.

Największą była sytuacja z 18. minuty spotkania. Właśnie wtedy po ładnym rozegraniu piłki goście trafili do siatki. Zrobił to konkretnie Przemysław Frankowski. Chwilę później okazało się jednak, że na spalonym był biorący udział w akcji Martin Pospisil, przez co gol nie powinien zostać uznany. Sędzia Daniel Stefański po sprawdzeniu powtórek wideo bramkę anulował.

Sęk w tym, że nie miał prawa skorzystać z VAR-u! Wszystko dlatego, że po straconym golu arbiter gwizdkiem dał sygnał do wznowienia gry, a Legia ją zaczęła i wymieniła kilka podań. Dopiero wtedy Stefański postanowił podbiec do monitora i obejrzeć powtórkę. Przepisy mówią jednak jasno, że w takiej sytuacji sędzia nie może już wrócić do poprzedniej akcji. I mimo, że decyzja co do gola była słuszna - on faktycznie nie powinien zostać uznany - to zgodnie z regulaminem w tej konkretnej sytuacji nie można było anulować bramki.

Jagiellonia ostatecznie wygrała 2:0. I dobrze, bo ten błąd nie wypaczył wyniku spotkania. Historia pokazuje jednak, że pokrzywdzona drużyna ma prawo złożyć protest i wtedy mecz lub jego część, w której padł nieuznany gol, mogłaby nawet zostać powtórzona! Po pierwsze jednak nie jest do końca jasne, jaką wykładnię przepisów w tej sytuacji stosuje PZPN - tym musiałaby się zająć Komisja Ligi, która oceniłaby, czy jest w ogóle podstawa prawna do ponownego rozegrania spotkania. Po drugie - zakładając, że złożenie protestu byłoby zasadne i dopuszczalne przez przepisy - trudno się spodziewać, by białostoczanie zdecydowali się na taki ruch, bo ich cieszą przede wszystkim trzy punkty. Miejmy jednak nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, w której "Jaga" przegra walkę o tytuł czy miejsce w pucharach przez to jedno trafienie...

ZOBACZ: Taras Romanczuk po otrzymaniu paszportu: Gra dla Polski będzie zaszczytem

Najnowsze