Bjelica wybuchł. Zachował się jak szaleniec. Krzyczał, gestykulował, stracił nad sobą panowanie. Był wściekły. Jego zawodnicy przez 90 minut szturmowali bramkę Białej Gwiazdy, ale Darko Jevtić wyrównał stan zawodów dopiero w doliczonym czasie gry. Był to 29. strzał gospodarzy na bramkę gości. - W 94. minucie wyrównaliśmy i nie wiedziałem, czy być szczęśliwym z bramki, czy powstrzymać się, bo lepiej poczekać na to, co pokaże system. Tydzień temu powiedziałem, że VAR to cyrk i podtrzymuję zdanie. Zawsze mecz jest pełen błędów. Jeśli VAR miał wyeliminować pomyłki sędziowskie, to sorry, ale nie zrobił tego. Jest jeszcze więcej dyskusji niż było - stwierdził Bjelica, podnosząc kolejną dyskusję o kontrowersyjnym systemie.
Chorwat miał do sędziów pretensje o sytuacje w polu karnym. Drugą kolejkę z rzędu zarzucił sędziom, że ci nie gwiżdżą dla jego zespołu ewidentych rzutów karnych. - Jasne, są sytuacje, w których jeden sędzia może powiedzieć, że był faul, a drugi że nie. Porównuję to jednak z sytuacją z naszego meczu ze Śląskiem, kiedy Mario Situm sfaulował w polu karnym Jakuba Koseckiego. To zdarzenie dziś z Makuszewskim to było znacznie więcej niż wtedy. A Christian Gytkjaer? To jak został potraktowany w polu karnym w Gdańsku to było tak wielkie, jak ten stadion! Tak samo zresztą dziś był na nim faul w polu karnym. I dlatego to wszystko jest skandal - powiedział Chorwat.
Bjelica nie ma wątpliwości. VAR nie jest doskonały. Dlatego nie wprowadziła go reszta świata: - We Włoszech VAR nie ma. W Niemczech to samo. W Lidze Mistrzów również. W Anglii, Hiszpanii, Austrii, Chorwacji i mógłbym tak wymieniać. Piłka odzierana jest z emocji. Coś z tym trzeba zrobić.
Zgadzacie się?