Piątkowo-sobotnie spotkania przyniosły wiele niecodziennych zdarzeń. Szczecińska Pogoń zaczęła mecz z Cracovią od 0:2, ale potem… ruszyła w pogoń za rywalem. Skuteczną i efektowną. Z kolei w sobotę podniósł się z kolan wrocławski Śląsk. Dna tabeli jeszcze nie opuścił, ale mocno zbliżył się do wyprzedzających go drużyn. A miał w Mielcu nieco łatwiej, bo kontrowersyjną czerwoną kartką ukarany został Damian Kądzior.
Najbardziej niecodzienne zdarzenie miało jednak miejsce w Zabrzu. To Lukas Podolski powiódł Górnika do efektownej wygranej z Motorem Lublin, ale najwięcej mówiło się o golkiperze zabrzan, Filipie Majchrowiczu. Nie tylko dlatego, że po niemal czterech miesiącach – i ośmiu meczach ze straconym golem – gospodarze wreszcie zagrali „na zero z tyłu”. Majchrowicz bowiem… aż dwukrotnie bronił rzut karny!
Niewiarygodne sceny na Arenie Zabrze, to się zdarza bardzo rzadko
Wszystko wydarzyło się już przy stanie 4:0, nie mogło mieć więc wielkiego wpływu na ostateczne rozstrzygnięcie. Mocno jednak zbudowało samego golkipera, który… już tydzień temu obronił „jedenastkę” w spotkaniu Górnika w Gdańsku! Teraz dokonał tej sztuki dwukrotnie. W obu wypadkach niefortunnym egzekutorem był Piotr Ceglarz.
Kapitan Motoru w pierwszej sytuacji uderzył w prawy róg bramkarza. Majchrowicz zdołał piłkę odbić, a jego koledzy wyekspediowali ją z pola karnego. Szymon Marciniak, który w minionych dniach stał się bohaterem medialnych (i nie tylko) kontrowersji właśnie przy okazji serii „jedenastek” w championsleaguowych derbach Madrytu, teraz też wsparł się VAR-em i nakazał powtórkę karnego (ze względu na zbyt wczesne wbiegnięcie w „szesnastkę” Rafała Janickiego).
Ceglarz po raz kolejny więc ustawił piłkę na „wapnie”. Tym razem uderzył w przeciwny róg. Ale Majchrowicz… już tam był! Tym razem nawet nie odbijał piłki, tylko złapał ją w „zęby”. - Uczucie nie do opisania, bo przecież cały stadion wybuchł radością! - mówił po spotkaniu golkiper zabrzan. - W tym momencie już wiedziałem, że nikt mi tego czystego konta nie wydrze. Jak już dwa karne z rzędu obroniłem, to poczułem, że dziś jesteśmy niepokonani! - podsumował swe uczucia Majchrowicz.
