Na półmetku rozgrywek Jagiellonia zajmuje w lidze siódme miejsce. Taka pozycja nikogo nie cieszy, bo oczekiwania w Białymstoku są dużo większe. - Przed nami pięć kolejek, z których musimy wyciągnąć jak najwięcej punktów - przekonuje trener Mamrot. - Wiadomo, że każdy chce dobrze grać, ale w tym momencie najważniejsze są zwycięstwa. Teraz Arka jest innym zespołem. Doszedł Marko Vejinović czy Dawit Schirtladze, który dużo wniósł. Personalnie jest to mocniejsza drużyna od tej, która zaczynała sezon. Uważam, że stać na dobrą grę i punkty. Nie chciałbym od tego uciekać. Pamięta się ostatnie spotkanie, a to z Gliwic nie było dobre w naszym wykonaniu. Myślę, że zespół wie o co chodzi i w którym kierunku chcemy iść. Jeśli chcemy liczyć się w walce o wyższe cele, to musimy wygrywać. Strata do lidera nie jest nie wiadomo jak duża. Później ciężko się goni, gdy punktów do czołówki jest więcej, bo każde potknięcie jest odczuwalne. Dlatego teraz trzeba zmniejszyć ten dystans - zaznacza.
W meczu z Arką (13. miejsce w lidze) nie wystąpi Bartosz Kwiecień, który pauzuje za cztery żółte kartki. Ale to nie koniec kłopotów. W poprzedniej kolejce w starciu z Piastem kontuzji doznali Martin Kostal i Martin Pospisil. - Jeden z nich na pewno nie zagra, a występ drugiego stoi pod znakiem zapytania - wyjaśnia trener Mamrot. - Walczymy z czasem, nie mamy na to wpływu. W przypadku Pospisila to kontuzja mechaniczna. Było w tym dużo przypadku. Robił wślizg, a przeciwnik zahaczył go korkiem i bardzo głęboko rozciął mu skórę. Każdy dzień działa na plus. W przypadku Kostala to inny uraz. Walczymy, aby jeden z nich zagrał. W dobrej dyspozycji był ostatnio Bartek Kwiecień. Mamy dużo zawodników zagrożonych kartkami. Trzeba się liczyć z tym, że co mecz ktoś będzie wypadał. Oby był to jeden zawodnik, a nie większe grono. W Gliwicach nie grał Tomas Prikryl. Pracujemy, aby wrócił do pełni dyspozycji. Tak jak nie było u nas urazów, to w jednym okresie wypadło nam kilku zawodników. To jest piłka. Po to są szerokie kadry, aby pozostali walczyli o miejsce i naciskali. Teraz jest ten moment, że mogą zagrać i pomóc drużynie - komentuje.
Szkoleniowiec Jagiellonii liczy, że jego podopieczni zrehabilitują się za wpadkę z mistrzem Polski, gdy w poprzedniej kolejce przegrali na wyjeździe z Piastem Gliwice 1:3. W tym spotkaniu zabrakło Tarasa Romanczuka. Kapitan „Jagi” pauzował za cztery żółte kartki. - Wiemy, gdzie popełniliśmy błędy - trener Mamrot wraca do starcia z Piastem. - Jako zespół zagraliśmy słabe spotkanie. Nie byliśmy agresywni, zrobiliśmy przeciwnikowi dużo miejsca. W żadnym z poprzednich meczów przeciwnik nie miał aż tyle miejsca, co w Gliwicach - podsumował nieudany występ białostoczan.
Tymczasem Arka w końcu ma powód do zadowolenia. Wygrała 1:0 z Wisłą w Krakowie. - Gdynianie zagrali bardzo dobry mecz - docenia Mamrot. - Widać, że to zespół, który chce grać pressingiem, chce utrzymywać się przy piłce. Arka jest podbudowana, bo zagrała dobre spotkanie. Ale gramy u siebie, chcemy wygrywać w Białymstoku. Zdecydowanie gramy o trzy punkty, o zwycięstwo, bo to jest dla nas najważniejsze. Szanujemy Arkę, bo widać, że ostatnio jej piłkarze złapali zwyżkę formy. Jednak uważam, że mimo wpadki w Gliwicach też jesteśmy w dobrej dyspozycji i chcemy wygrać - zapowiada szkoleniowiec Jagiellonii.