– Bycie mistrzem Polski to chyba całkiem miłe uczucie?
– Jest bardzo dobrze. Jest fajnie, czuć się tak swobodnie przed końcem sezonu. jest taki spokój, że już nie musisz o niczym myśleć. Największy cel został osiągnięty.
– Wierzyliście w ten tytuł od samego początku rozgrywek?
– Oczywiście, że wierzyliśmy. Wiedzieliśmy, że będzie trudno. Nie mówiliśmy na około, że będziemy walczyć itd. Daliśmy sobie od razu największy cel. W ostatnich dwóch sezonach walczyliśmy do końca i byliśmy blisko. Powiedzieliśmy sobie, że możemy to osiągnąć.
– Jak na Was podziałała porażka ze Slavią Praga w Lidze Konferencji Europy, biorąc również pod uwagę dramaturgię spotkania w Czechach?
– To był najcięższy moment w sezonie, tuż za przegranym finałem Pucharu Polski w karnych z Legią. Pokazaliśmy jednak, że jesteśmy mocni. W ekstraklasie za to od razu zaczęliśmy wygrywać. Może ten dwumecz ze Slavią nas wzmocnił mentalnie...
– Myśleliśmy, że Raków powalczy w pucharach z Markiem Papszunem na ławce, ale zastąpi go jednak Dawid Szwarga. Duże to zaskoczenie dla Ciebie?
– Myślę, że dla każdego z nas był to trochę szok. Było czuć to w szatni jeszcze kilka dni po tej informacji, zastanawialiśmy co będzie dalej. Przeżyliśmy ten okres i teraz wiemy co się stanie. Nie jest to koniec świata. Trener Szwarga spędził z nami sporo czasu i patrzymy do przodu. Jest mi przykro, że trener Papszun odchodzi, wiele mi pomógł i rozwinąłem się pod jego okiem. Myślę, że z Dawidem Szwargą też mamy możliwości rozwoju.
– Jakie widzisz różnice między trenerem Szwargą, a trenerem Papszunem?
– Dawid jest z nami dwa lata i ma podobny pomysł na grę. Ma też inne plany, o których już nam mówił. Teraz dopiero zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Wielkich różnic nie będzie. Trener Szwarga jest na początku swojej kariery i my mu też powinniśmy pomagać.
– Pewne mistrzostwo Polski wybiło trochę Raków z rytmu?
– Nie jest łatwo grać, mając już wszystko "ogarnięte". Oczywiście to nie jest tak, że nie graliśmy o nic, ale trudno nastawić się mentalnie. Prawda jest też taka, że nie graliśmy źle. Z Koroną stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, choć pierwsza połowa była słaba. Tak samo z Wisłą Płock tworzyliśmy dużo sytuacji i to już od pierwszej minuty, a sami straciliśmy bramkę po pierwszym uderzeniu. Pokazaliśmy jednak charakter i graliśmy do końca.
– Gdyby trzeba było rozbić mur, to chyba Vladislav Koczerhin byłby pierwszy do uderzenia?
– Zdecydowanie. Vlad ma świetne uderzenie z dystansu, muszę to "niestety" przyznać (śmiech). Pokazał to wiele razy na treningach i meczach.
Dawid Kownacki będzie grał w Bundeslidze! Wielki transfer z udziałem Polaka, wszystko potwierdzone
– Słyszeliśmy, że w koszykówkę lubicie grać...
– Gramy przed treningiem, ale Vlad jest najsłabszy w drużynie! Jednym z najsłabszych. Widzę, że pracuje codziennie, by się poprawić. Muszę mu to oddać.
– Brak nominacji do nagrody dla najlepszego obrońcy sezonu boli?
– Nie boli... Jakbym był nominowany, to byłbym szczęśliwy, ale brak nominacji mnie nie dotyka. Rozumiem, że ludzie to tak odbierają. Patrzą na statystyki. Wiem, że mogłem strzelić gola, ani razu mi się nie udało mimo wielu sytuacji. Ważne jest dla mnie, jak mnie widzi trener, sztab szkoleniowy i koledzy z drużyny. To jak mnie traktują jest dla mnie najważniejsze.
Cała rozmowa z Zoranem Arseniciem w magazynie PKO BP Ekstraklasa Raport w wideo artykule oraz na kanale Super Express Sport na YouTube.
Listen on Spreaker.