We Włoszech wrze po porażce Juventusu z Benficą. Tamtejsze media nie potrafią zrozumieć choćby tego, że Massimiliano Allegri postanowił w tak ważnym meczu na Moise Keana, a nie Arkadiusza Milika, który po wejściu z ławki rezerwowych dał pozytywny impuls drużynie i strzelił jednego z goli (Kean także strzelił, ale dobił piłkę i tak zmierzającą do bramki...). Ostatecznie jednak ani bramka Milika, ani strzelony 2 minuty później gol McKenniego nie przyniosły Juventusowi żadnego punktu, bowiem „Stara Dama” straciła wcześniej cztery bramki i ostatecznie przegrała 3:4. To sprawiło, że z Ligi Mistrzów już odpadła i wciąż nie jest pewna gry w Lidze Europy. Po meczu nerwy ciężko było ukryć Manuelowi Locatelliemu, który mocno wypalił na konferencji prasowej.
Zawodnik Juventusu nie gryzł się w język, mocno ocenił cały zespół
Trudno się dziwić wściekłości zawodników, którzy liczyli na grę w najważniejszych rozgrywkach klubowych na świecie, a odpadają z nich w bardzo słabym stylu (w 5 meczach Juventus poniósł 4 porażki). Manuel Locatelli nie zamierzał być delikatny w swojej ocenie całej sytuacji.
– Jesteśmy pi**ami. Podejście było złe, nasz mecz składał się z epizodów. Oczywiście, w końcu zareagowaliśmy i musimy tym krokiem podążać. Trudno znaleźć słowa. W ostatnich dwudziestu minutach pokazaliśmy, że drużyna ma jaja – mówił wyraźnie rozemocjonowany pomocnik „Starej Damy”.
Przed ostatnią serią gier Juventus ma na koncie trzy punkty, tyle samo, co Maccabi Hajfa. Drużyna Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika na koniec zmierzy się u siebie z Paris Saint-Germain, natomiast drużyna z Izraela podejmie Benficę. Od wyników tych meczów zależeć będzie, który zespół zajmie 3. miejsce w grupie, premiowane „awansem” do Ligi Europy.