Piłkarz "Srok" zadzwonił na policj, aby poinformowaćć, że z jego rezydencji zginęło kilka cennych rzeczy i książeczka czekowa. Funkcjonariusze potraktowali sprawę bardzo poważnie, ale jak się okazało było to jedno wielkie nieporozumienie.
- Wiadomo, że piłkarze zarabiają ogromne pieniądze. Nie zdziwiło nas więc, że jeden z nich zgłasza nam wlamanie do swojego pałacu. Wszystko okazało się jednak wielkim nieporozumieniem. Ameobi zadzwonił drugi raz i stwierdził, że wszystko się już znalazło. Miał wielki balagan. Pewnie zorganizował jakąś imprezę - tłumaczyl jeden z funkcjonariuszy.
Jesli tak to zawodnik jest podwójnie głupi nie pamietając imprezy z poprzedniej nocy.