Ostatnie lata reprezentacji to niemal nieustanna dyskusja na temat podstawowego bramkarza. Trenerzy, kibice i eksperci regularnie dyskutowali o rywalizacji Wojciecha Szczęsnego z Łukaszem Fabiańskim. Te rozważania nabierały na sile zwłaszcza podczas wielkich imprez. Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek często rotowali między dwoma znakomitymi golkiperami, ale po przyjściu Paulo Sousy sytuacja stała się jasna. Portugalczyk już na pierwszej konferencji zapewnił, że jego wyborem będzie bramkarz Juventusu, a „Fabian” stał się etatowym rezerwowym. 36-latek pojechał z drużyną na Euro 2020, jednak po zakończeniu turnieju ogłosił koniec reprezentacyjnej kariery. Postanowił poświęcić się w pełni piłce klubowej, co wychodzi mu znakomicie.
Fabio Cannavaro podjął decyzję ws. polskiej kadry! Zaskakujące doniesienia z Włoch
W galerii poniżej przypomnisz sobie wzruszające pożegnanie Fabiańskiego z reprezentacją:
Fabiański borykał się ze sporym problemem
W poprzednim sezonie West Ham United zajął 6. miejsce w angielskiej ekstraklasie i awansował do Ligi Europy. Polak rozegrał 35 z 38 meczów i przyczynił się do znakomitego wyniku drużyny. W obecnych rozgrywkach „Młoty” spisują się równie dobrze. Po 20 spotkaniach mają na koncie 34 punkty i plasują się na piątej pozycji. Fabiański nie opuścił żadnego występu, a w środę będzie obchodził jubileusz. 12 stycznia rozegra 300. mecz w Premier League, co stanowi znakomite podsumowanie jego kariery. Choć w czasach gry w Arsenalu kibice na Wyspach często z niego szydzili, polski golkiper nie załamał się i stał się jednym z najlepszych w swoim fachu.
Słowa Paulo Sousy rozwścieczą polskich kibiców. Już nawija makaron na uszy Brazylijczykom
- Muszę przyznać, że miałem problemy, by poradzić sobie z krytyką. Nie było mi przyjemnie być osobą, z której się naśmiewa. Nie potrafiłem nabrać dystansu. Miałem mecz, w którym popełniałem gafę i do następnego spotkania podchodziłem, rozmyślając o wpadce z poprzedniego. Czułem, że teraz wszyscy śledzą mój ruch i czekają na kolejny błąd, po którym kibice na mnie wsiądą. Na szczęście w końcu uporałem się z takim myśleniem. Pewnie niewielu wówczas pomyślało, patrząc na moje boiskowe wpadki, że kiedyś doczekam 300. meczu w Premier League – wyznał Fabiański w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.