O możliwym transferze Coutinho do Barcelony mówiło się jeszcze przed odejściem Neymara do PSG. "Duma Katalonii" chciała sprowadzić do zespołu prawdziwą gwiazdę, która wniosłaby jakość zarówno w środku pola, jak i w przedniej formacji (zawodnik Liverpoolu może grać jako ofensywny pomocnik lub skrzydłowy). A gdy do kasy klubu ostatecznie wpłynęły 222 miliony euro za Neymara jasne się stało, że "Barca" ruszy na zakupy.
Obecny pracodawca Coutinho długo jednak nie był skłonny sprzedawać swojej gwiazdy. "The Reds" odrzucali kolejne oferty Barcelony chcąc wyciągnąć od niej możliwie jak najwięcej pieniędzy, ale wydaje się, że obie strony wreszcie doszły do porozumienia. Niewykluczone, że niebagatelny wpływ miało na to zachowanie samego zawodnika, który nie chciał trenować z Liverpoolem tłumacząc się kontuzją, a na zgrupowaniu reprezentacji jest w pełni zdrowia i gotowości do gry.
Serwis "Yahoo Sport" donosi, że transakcja jest bliska finalizacji. Podobno Brazylijczyk został już poinformowany, że "The Reds" zaakceptowali ofertę Barcelony, która zapłaci za piłkarza łącznie 160 milionów euro z bonusami. W artykule czytamy też, dlaczego transfer był tak długo przeciągany. Otóż negocjacje przedłużał Liverpool, który za wszelką cenę chciał znaleźć następcę Coutinho. Teraz jest bardzo bliski zakontraktowania Thomasa Lemara z AS Monaco, a to oznacza, że już nic nie stoi na przeszkodzie przenosinom 25-latka na Camp Nou. Oficjalne potwierdzenie ma nastąpić w ciągu najbliższych dni, bowiem w piątek w Hiszpanii zamyka się letnie okienko transferowe.
Ale wstyd! Ousmane Dembele "popisał się" na oficjalnej prezentacji
Wewnętrzna wojna w Realu Madryt. Na treningu było krok od rękoczynów?!
Hakerzy włamali się na konto Realu Madryt. Kupili Lionela Messiego!