Słowo „z automatu” jest tu kluczowe. Przez cały okres gry Polaka w ekipie Blaugrany jego występom towarzyszą spekulacje i komentarze dotyczące jego wieku, formy i potencjalnych następców. Gorący pod tym względem był zwłaszcza poprzedni sezon, kiedy – zwłaszcza medialnie – poszukiwano kandydatów do zastąpienia „Lewego” w składzie Barcelony.
Mimo „ochów” i „achów” dziennikarskich, tym następcom nie został ani kupiony za 40 mln euro Vitor Roque (dziś już w barwach Betisu), ani Pau Victor (obecnie głównie wchodzący z ławki). Realnym rywalem Polaka mógłby być Viktor Gyökeres, ale – na razie – finansowe realia Barcy scenariusz pozyskania Szweda każą odłożyć w czasie (a ma on też „branie” wśród klubów Premier League).
Rozpętała się burza, kiedy wyciekły prawdziwe zarobki Roberta Lewandowskiego w Barcelonie! Te kwoty sprawiają, że aż kręci się w głowie
Tymczasem Robert Lewandowski, który latem 2022 podpisał z Blaugraną kontrakt „3+1”, coraz bliższy jest wypełnienia klauzuli pozwalającej na automatyczne przedłużenie umowy na sezon 2025/26. Stała się już ona „wiedzą powszechną”: Polak musi rozegrać co najmniej 55 procent spotkań w obecnym sezonie, by prolongować swój pobyt w stolicy Katalonii. Przy czym za „spotkanie rozegrane” uznawane jest takie, które rozpoczynał w wyjściowym składzie lub zaliczył przynajmniej 45 minut na murawie.
Kontrakt Lewandowskiego z Barceloną dobiega końca. Wiadomo, co go czeka! O tym zapisie w umowie nie mówiono
W tym momencie sezonu Polak nie ma żadnych kłopotów ze spełnieniem tego warunku. - Robert ma znowu wielką radość z gry. I ma luz, który odzyskał u Hansiego Flicka – mówił „Super Expressowi” Radosław Gilewicz. Niemiecki szkoleniowiec, świetnie znający „Lewego” ze wspólnej pracy w Monachium, pokłada w nim zaufanie, a napastnik rewanżuje się „wielkimi liczbami”: 26 goli w 27 grach na wszystkich frontach (16 w 18 meczach ligowych i fotel bezapelacyjnego lidera strzelców).
Fiskus nie ma litości dla Roberta Lewandowskiego. Taki podatek gwiazdor płaci w Hiszpanii, od tej kasy zakręci wam się w głowie
Owe 27 meczów to aż 93 procent wszystkich spotkań Barcelony w tym sezonie – dużo więcej powyżej poziomu wymaganego do przedłużenia kontraktu. Do końca sezonu – gdyby założyć, że Katalończycy z Ligą Mistrzów pożegnają się już po pierwszym dwumeczu fazy pucharowej (w 1/16 bądź 1/8 finału – jeszcze nie wiadomo, do którego etapu zakwalifikują się po fazie ligowej LM), a z Pucharem Króla w ćwierćfinale – zostały im jeszcze co najmniej 24 gry. W myśl takiego „czarnego scenariusza” obu rozgrywek pucharowych limit 55 procent, na ogólną liczbę 53 spotkań drużyny, Polak osiągnąłby po zaliczeniu 30 występów, najpewniej jeszcze w styczniu.
Scenariusz „maksymalny” – czyli finał Ligi Mistrzów (z udziałem w 1/16 finału) i Pucharu Króla – oznacza jeszcze 34 gry (a w sumie – 63 mecze w całym sezonie). Wówczas granica 55 procent zostałaby „złamana” po rozegraniu przez Lewandowskiego 35. meczu, w połowie lutego!
Kolejna okazja Polaka na dopisanie meczu do statystyk (i zbliżenie się do zapewnienia sobie zarobków na poziomie 26 mln euro w kolejnym sezonie) – już w sobotę. O 21.00 Barcelona na wyjeździe zagra z Getafe. Transmisja w Eleven Sports 1.