Charakterystyka drużyny
Stara gwardia trzyma się mocno. Szkielet zespołu to wciąż półfinaliści Euro 2008. I chociaż nie ma już w kadrze Denisa Kołodina - sympatycznego olbrzyma, innowatora ataków pozycyjnych kończonych pociskiem z ponad czterdziestu metrów - filozofia pozostała ta sama. "Kolanem w mordę" i do przodu. Rosjanie na boisku bowiem nie tyle atakują, co szturmują. Dynamika - słowo klucz, do opisu ekipy Leonida Słuckiego, który w trakcie kwalifikacji zastąpił słynnego Fabio Capello.
Wracając do starych znajomych. W bramce wciąż niepodważalną pozycję ma 29-letni Igor Akinfiejew. Golkiper CSKA Moskwa, kiedyś porównywany do największych radzieckich golkiperów - Lwa Jaszyna oraz Igora Dasajewa - któremu jednak długi pobyt w stolicy wyraźnie nie posłużył. Wciąż potrafi bronić, wciąż miewa mecze wybitne, ale czołówka Starego Kontynentu odfrunęła mu zdecydowanie za daleko.
Wierni barwom CSKA są też trzej defensorzy. Współczesne rosyjskie legendy. 33-letnie bliźniaki Wasilij oraz Aleksiej Bierezuccy, a także 36-letni Siegiej Ignaszewicz. Potężnie zbudowani, z aparycją godną agentów KGB, na boisku przypominają bardziej pomniki, niż wciąż profesjonalnych piłkarzy. Szybkościowo wyglądają bowiem blado, co, na szczęście dla nich, nadrabiają siłą fizyczną. Takiego Ignaszewicza dalej stać na posłanie tomahawka niemal z każdej pozycji, co cieszy, pamiętając o wspomnianym już - i nieco zapomnianym - Kołodinie.
Większa rywalizacja panuje w bocznych sektorach boiska. Na lewej stronie wciąż mocno łokciami rozpycha się Jurij Żirkow, bohater turnieju sprzed ośmiu lat. 32-letni dzisiaj defensor jako jeden z nielicznych rosyjskich piłkarzy spróbował w pewnym momencie swoich sił na zachodzie, ale w barwach Chelsea Londyn furory nie zrobił i obecnie reprezentuje barwy Zenitu Sankt Petersburg. W reprezentacji narodowej przegrywa jednak rywalizację z 29-letnim graczem Spartaka Moskwa, Dimitrijem Kombarowem. Po drugiej stronie pewną pozycję miał do pewnego momentu Igor Smolnikow, 27-letni (młodzieniaszek!) obrońca Zenitu, którego nieoczekiwanie nacisnął na finiszu eliminacji jeden z bohaterów walki o Euro 2016 Igor Kuźmin. Absolutny debiutant w reprezentacji, który debiutu w narodowych barwach doczekał się mając na liczniku... 34 lata. Ot, rosyjski klimat, piłkarze jak wino. Im starsi, tym lepsi. To chyba przez ten mróz.
Zastrzyk świeżej krwi dostrzegamy natomiast w linii środkowej. Królem środka pola, liderem, kreatorem - niepotrzebne skreślić - pozostaje gracz CSKA Ałan Dżagojew. Jedyny obecnie rosyjski piłkarz, którym interesowały się w swoim czasie największe kluby Europy, na czele z Realem Madryt. W środku pola towarzyszył mu w kwalifikacjach 25-letni Oleg Szatow, gwiazda Zenitu, a także 31-letni Igor Denisow, piłkarz Dynama Moskwa, na którego mocna naciskał 29-letni Denis Głuszakow z moskiewskiego Spartaka. Spore problemy dotknęły natomiast Romana Szyrokowa, kapitana Sbornej. Centralna postać ekipy Leonida Słuckiego postanowiła pół roku przed Euro 2016 rozwiązać kontrakt ze Spartakiem i poszukać nowego klubu.
Rosjanie na finiszu eliminacji, już pod wodzą nowego szkoleniowca, nie korzystali z bocznych pomocników. Głównie dlatego, że na ławce Realu Madryt ugrzązł Denis Czeryszew. Lewoskrzydłowy zimą postanowił więc odbudować formę w Valencii i bardzo możliwe, że w trakcie turnieju znajdzie już miejsce w podstawowej jedenastce. Wówczas na przeciwległej flance szansę powinien dostać Aleksander Kokorin, błyskotliwy, 24-letni napastnik Zenitu, do którego nieoczekiwanie trafił ostatniego dnia stycznia z Dynama Moskwa. Szanse na wyjazd na Euro pogrzebał chyba natomiast Aleksander Kierżakow, który klub z Petersburga właśnie zimą opuścił. Trudno się dziwić. Andre Villas-Boas, który latem objął rosyjski zespół, postanowił posadzić 33-letniego napastnika wysoko na trybunach i jego ostatnią szansą jest pół roku w lidze szwajcarskiej.
Na szpicy formacji ofensywnej bezdyskusyjne miejsce ma natomiast Artiom Dziuba, potężny, mierzący 196 centymetrów wzrostu, snajper Zenitu. Osiem goli w eliminacjach, sześć w fazie grupowej Ligi Mistrzów - to liczby godne podkreślenia. Ale nie tylko one. 27-latek mimo koszykarskich gabarytów i ramion godnych mistrza olimpijskiego w pływaniu, potrafi też grać w piłkę, a w powietrzu właściwie nie ma konkurencji. Szukając porównań z przeszłości, Rosjanin to taka ulepszona wersja Czecha Jana Kollera i kto wie, być może właśnie on, o ile Sborna nie zawiedzie oczekiwań, powalczy o koronę króla strzelców turnieju.
Finaliści Euro 2016: Słowacja, czyli Marek Hamsik jak Diego Maradona [SYLWETKA]
Prawdopodobny skład
Igor Akinfiejew (CSKA Moskwa, 29 lat) - Igor Smolnikow (Zenit, 27), Siergiej Ignaszewicz (CSKA, 36), Wasilij Bierezucki (CSKA, 33), Dimitrij Kombarow (Spartak, 29) - Roman Szyrokow (bez klubu, 34), Ałan Dżagojew (CSKA, 25), Oleg Szatow (Zenit, 25) - Aleksander Kokorin (Zenit, 24), Denis Czeryszew (Valencia CF, 25) - Artiom Dziuba (Zenit, 27)
Kluczowa będzie pozycja Czeryszewa w barwach Valencii. Jeśli dobije do poziomu, jaki prezentował dwanaście miesięcy wcześniej w Villarrealu, powinien grać. Jeśli nie, jego miejsce zajmie prawdopodobnie Igor Denisow lub Denis Głuszakow. Alternatywą może być też Jurij Żyrkow, któremu pod wodzą nowego szkoleniowca zdarzało się już biegać na pozycji lewoskrzydłowego.
Eliminacje Euro 2016
Co Fabio Capello popsuł, Leonid Słucki odrobił. Rosjanie jeszcze latem 2015 roku byli w ciemnej... no. Sześć meczów, osiem punktów, dwie porażki z Austrią, a także remisy ze Szwecją i Mołdawią. Sborna pod wodzą legendarnego Włocha wyglądała mizernie. Brakowało pomysłu, brakowało wykonawców, brakowało wyników. Decyzja była jednak szalona. Capello dostał ponad 21 milionów euro, bilet w jedną stronę i na pół roku przed finiszem kwalifikacji robotę dostał Leonid Słucki.
Szalona i trafiona w dziesiątkę. Pod wodzą nowego trenera Rosjanie wygrali już wszystko. Pokonali Szwecję, Liechtenstein, Mołdawię oraz Czarnogórę i zapewnili sobie bezpośredni awans na Euro. Na dodatek późną jesienią dali też pokaz siły w towarzyskim starciu z Portugalią, robiąc z faworyzowanych rywali worek treningowy. Zaprezentowali przy tym to, czym rosyjski futbol przez lata imponował: dynamiczne ataki, natychmiastowa wymiana pozycji i wręcz niezliczona liczba uderzeń z dystansu.
Bilans reprezentacji Rosji w eliminacjach Euro 2016
Zespół | Mecze | Zwycięstwa | Remisy | Porażki | Gole strzelone |
Gole stracone |
Punkty |
2. Rosja | 10 | 6 | 2 | 2 | 21 | 5 | 20 |
Królem eliminacji okazał się Dziuba, autor ośmiu trafień. Sporą część z nich wypracował mu Dżagojew, którego w ofensywnych harcach wspierał aktywny Kokorin. W ostatnich miesiącach skutecznością zaimponował również Ignaszewicz, etatowy wykonawca stałych fragmentów gry zza linii horyzontu oraz mocny punkt zespołu przy stałych fragmentach gry.
Grupa B Euro 2016
1 | Anglia |
2 | Rosja |
3 | Słowacja |
4 | Walia |
Finaliści Euro 2016: Walia, czyli o tym jak Gareth Bale przebił Ryana Giggsa słów kilka [SYLWETKA]
Gwiazda drużyny: Ałan Dżagojew (CSKA Moskwa, 25 lat, 48A - 9 goli)
Cudowne dziecko z Biesłanu. Miał 14 lat, gdy Czeczeni dokonali krwawego zamachu w szkole w tym mieście. W wydarzeniach nie uczestniczył, ale to one w pewnym sensie ukształtowały go. Niepokorny, ambitny, pewnie zmierzający po wyznaczone cele. Zabrakło mu kilku miesięcy, by znaleźć się kadrze na Euro 2008, podczas których Sborna awansowała do półfinału. Wówczas występował jeszcze na zapleczu rosyjskiej ligi, ale już kilka miesięcy później stanowił o sile mocnej wówczas drużyny CSKA Moskwa. W październiku 2008 roku, w wieku zaledwie osiemnastu lat, zadebiutował w kadrze narodowej i szybko zyskał w niej miano niezastąpionego.
Wtedy był jeszcze błyskotliwym skrzydłowym. Niemal napastnikiem. Interesowało się nim pół Europy, zapytania do Moskwy słał Real Madryt, ale piłkarz o grze w Hiszpanii nie chciał nawet słyszeć. Marzenie było jedno. Chelsea Londyn, Frank Lampard, czyli idol piłkarza z czasów młodości. Roman Abramowicz miał moment, gdy na utalentowanego piłkarza wydawał się zdecydowany. Tuż po Euro 2012, podczas którego Dżagojew dał próbkę swoich możliwości, niemal w pojedynkę rozbijając zespół Czech. Stało się to trzy godziny po tym, jak biało-czerwoni zremisowali z Grecją w spotkaniu otwarcia. Lepszego terminu na udowodnienie światu swojej wielkości znaleźć nie mógł.
Wyszło... jak to z rosyjskim piłkarzem. Został w CSKA. I zapracował na miano klubowego symbolu. Z biegiem czasu dorósł. Z dryblera, zamienił się w kreatora. Przeniósł się do środka boiska, gdzie zaczął spełniać rolę cofniętego pomocnika. Głównie po to, by częściej bywać przy piłce. - Ałan nie jest typowym piłkarzem, który gra dla pieniędzy. Jako jeden z niewielu po prostu kocha to, co robi - opisują dzisiaj jego fenomen media za naszą wschodnią granicą. A sam Dżagojew robi wiele, by mitu tego w żaden sposób nie naruszać. Długi czas na treningi do klubu dojeżdżał metrem. Tylko dlatego, że rodzice nie chcieli, by rozbijał się po mieście drogimi samochodami.
Fachowcy nie mają jednak wątpliwości. Grając w Rosji, pewnego poziomu nigdy nie przeskoczy. Na dodatek na inny problem Dżagojewa zwrócił uwagę Fabio Capello. Nieustępliwy to jedno, nieobliczalny to drugie. Gracz CSKA pod wodzą Włocha często siadał na ławce rezerwowych tylko dlatego, że ten bał się jego charakteru. I tego, że może nie wytrzymać presji. Tak jak w trakcie finałów Euro 2012. Rosja po pierwszym spotkaniu z Czechami, w dwóch kolejnych, z Polską oraz Grecją, zdobyła zaledwie punkt i musiała pakować walizki. Na czerwcowym turnieju nikt tragedii robić z tego powodu nie będzie. Ale za kolejne dwa lata, podczas rosyjskiego mundialu, podobna porażka może zakończyć się już narodową katastrofą.
Selekcjoner: Leonid Słucki
Młody, choć na takiego nie wygląda, a już bardzo doświadczony. W mediach rosyjskich ochrzczony mianem największego trenerskiego talentu Starego Kontynentu, choć należy dodać, że akurat za naszą wschodnią granicą wszystko jest największe. Nawet jak akurat nie jest. Na dodatek trener, który bodaj jako jedyny nie będzie miał po mistrzostwach alibi z powodu formy jego podopiecznych. Robota z kadrą Rosji jest dla niego bowiem tylko dodatkiem, a cotygodniową harówę spełniać musi w roli szkoleniowca CSKA.
Przejął kadrę latem 2015 roku. W połowie eliminacji. "Sborna" pod wodzą Fabio Capello umierała. Wydawało się, że mistrzostwa piłkarze rosyjscy zobaczą na ekranach telewizorów. Wystarczyła jednak tylko zmiana selekcjonera, a pod wodzą nowego kadra odżyła. Wygrała wszystkie mecze i zapewniła sobie bezpośredni awans na turniej. "Cudotwórca" - to kolejny cytat z moskwiewskiej prasy.
Piłkarzem był krótko. W wieku 19 lat... spadł z drzewa i doznał kontuzji. Szybko zajął się więc trenerką i w wieku 33 lat był już trenerem FK Moskwa. Prawdziwe sukcesy przyszły jednak później. Gdy w 2009 roku przejął stery w CSKA Moskwa, z którym awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a także dwukrotnie zdobył mistrzostwo Rosji. Zespół, co też istotne, oparł na rodakach, z których przynajmniej kilku wystawi zapewne również podczas Euro 2016. Mowa tu między innymi o braciach Bierezuckich, Ignaszewiczu oraz - i to chyba postać kluczowa - Ałanie Dżagojewie, którego prowadzi zresztą 44-latek właściwie od początku jego kariery.
Co ciekawe, wcale nie było pewne, czy faktycznie na samym turnieju Rosjan prowadzić będzie Słucki. Federacja długo bowiem negocjowała z dotychczasowym pracodawcą trenera. Władze CSKA stwierdziły nawet, że kontrakt szkoleniowca wart jest miliardy. Ostatecznie osiągnięto porozumienie, a Słucki w roli selekcjonera Rosji pozostanie przynajmniej do czerwca 2016 roku. O mundialu, którego nasi sąsiedzi będą gospodarzem, na razie nie wspomina się. Ale wybór wydaje się oczywisty - ze sportowego, ale też ekonomicznego punktu widzenia. Umowa Fabio Capello - i warunki jej zerwania - mocno bowiem nadszarpnęły możliwości finansowe piłkarskiej centrali.
Finaliści Euro 2016: Anglia, czyli ojcowie futbolu znowu napompowali balonik [SYLWETKA]
Historia
Upadek Związku Radzkieckiego - w historii Starego Kontynentu wydarzenie przełomowe. W historii futbolu również. Reprezentacja ZSRR to była bowiem potęga. Pierwszy mistrz Europy. Trzykrotny srebrny medalista. Na dodatek również czwarta drużyna świata w 1966 roku. No i nie zapominajmy - prawdziwa kopalnia talentów. Trzykrotnie piłkarze ze Związku Sowieckiego zdobywali Złotą Piłkę.
To właśnie na nich najłatwiej chyba zbudować wyjaśnienie fenomenu radzieckiej piłki. Pierwszy, najpewniej największy. Lew Jaszyn. Piłkarz roku 1963. Jedyny bramkarz w historii plebiscytu. Potężna jak na ówczesne czasy, mierząca 189 centymetrów wzrostu, "Czarna Pantera" - od koloru stroju, który przywdziewał całą karierę w Dynamie Moskwa. Legenda. Golkiper - ideał. W całej karierze obronił ponoć 150 rzutów karnych. Mniej więcej, patrząc statystycznie, co trzeci strzał "z wapna". W co czwartym spotkaniu zachowywał czyste konto.
To on zapewnił ZSRR złoto mistrzostw Europy w 1960. Złoto, zdobyte w okolicznościach mocno kontrowersyjnych. Faworytem do zwycięstwa była bowiem genialna kadra Hiszpanii, z Alfredo di Stefano czy Luisem Suarezem. Gwiazdami odpowiednio Realu Madryt oraz FC Barcelony. Tyle że "La Roja" oddała ćwierćfinał walkowerem. Generał Franco uznał bowiem, że jego rodacy nie pojadą do państwa komunistycznego. Dzięki temu Sowieci awansowali do turnieju finałowego, a na boiskach we Francji rozbili kolejno Czechosłowację oraz Jugosławię. Jaszyn w trakcie całej kampanii eliminacyjnej, trwającej niemal dwa lata, dał sobie strzelić zaledwie jednego gola.
Później uczestniczył jeszcze w Euro 1964 (srebro po porażce... z Hiszpanią) oraz na mistrzostwach świata w 1962 roku. W tym drugim turnieju ZSRR awansowało "zaledwie" do ćwierćfinału, a winnym klęski uznano właśnie Jaszyna. Ten, w swoim stylu, obraził się na rodaków i zapowiedział, że więcej przed swoimi kibicami nie zagra. Później zmienił zdanie, chociaż w końcówce kariery nie przypominał już czołowego bramkarza świata. Ponoć z powodu wrzodów na żołądku. Bo co też stanowi jego historię, lubił nie tylko bronić karne, ale też nałogowo jarać. Przez całą karierę palił paczkę papierosów dziennie.
Po nim na szczyt europejskiej piłki dostało się jeszcze dwóch jego rodaków. Najpierw Oleg Błochin (Złota Piłka 1975), uczestnik mistrzostw świata w 1982 i 1986 roku, a potem Igor Biełanow. Ten drugi, zdobywca Złotej Piłki za rok 1986, wicemistrz Europy w 1988 roku, to bodaj największe nieporozumienie w historii plebiscytu. Absolutną gwiazdą ZSRR był bowiem w latach 80. nie on, a Rinat Dasajew, kolejny, po Jaszynie, genialny produkt sowieckiej szkoł bramkarskiej. Antypatyczny odludek, a przy tym prawdziwy czarodziej na linii bramkowej. Na Euro 88 pociągnął kolegów aż do finału. Tam okazał się już jednak, dosłownie, za krótki. Przy fenomenalnym woleju Marco van Bastena spod linii końcowej mógł bowiem tylko bezradnie podziwiać tor lotu piłki.
Wspomniani już Błochin i Biełanow - to byli Ukraińcy. Po upadku ZSRR w Rosji powstała dziura. Brakowało wybitnych piłkarzy. Lata 90 to okres koszmarny. Dziura. Oleg Salenko został królem strzelców mundialu, ale w USA zagrał ledwie trzy razy. Sborna oberwała bowiem od Szwecji i Brazylii. Impas przełamał dopiero Guus Hiddink, który w 2008 roku wyczarował półfinał mistrzostw Europy. Zespół, prowadzony przez Holendra z ławki i Andrija Arszawina na murawie, w ćwierćfinale sensacyjnie, po absolutnie wybitnych spotkaniu, rozprawił się z kadrą Holandii, ale w starciu o finał nie miał szans z rozpędzającą się dopiero kadrą Hiszpanii.
Fundamenty tamtej drużyny zobaczymy też na boiskach we Francji. Rosjanie to bowiem nie tylko drużyna utytułowana, ale też niezwykle długowieczna. Jaszyn po Złotą Piłkę sięgnął grubo po 30. Oleg Błochin karierę kończył tuż przed 40. A prawdziwym symbolem rosyjskiego futbolu jest zapewne Eduard Strielcow. Który w kadrze narodowej biegał jeszcze po ukończeniu trzydziestego roku życia. Nie byłoby to nawet takie niezwykłe, gdyby nie fakt, że w trakcie swojej błyskotliwej przygody z futbolem zapisał też siedmioletni epizod... w łagrze.
Ot, po prostu twardziele. Nasi wieloletni przyjaciele, Rosjanie.