Igrzyska olimpijskie nie bez powodu uważane są przez wielu kibiców za najważniejsze zawody sportowe na świecie, a rywalizację sportowców śledzą kibice na całym świecie, dopingując swoich rodaków. Również impreza organizowana w stolicy Japonii od samego startu dostarcza nam wielu emocji. Niestety prócz dobrych startów Biało-czerwonych, igrzyska w Tokio dostarczają wielu skandali i kontrowersji. Teraz jednak doszło do jednego z największych skandali podczas azjatyckiej imprezy, który dodatkowo ma polityczne zabarwienie. O tym, że mieszanie sportu z polityką na własnej skórze przekonała się Krystsina Tsimanouskaya. Po tym, jak skrytykowała białoruskich działaczy, znalazła się w potwornym niebezpieczeństwie. Zawodniczkę wycofano z zawodów i zmuszono do wylotu z Japonii do domu.
NIE PRZEGAP: Szokujące wyznanie Justyny Święty-Ersetic! Jedna decyzja mogła wszystko zmienić
Białoruska lekkoatletka porwana
Tsimanouskaya postanowiła skrytykować działaczy białoruskiej federacji po tym, jak miała brać udział w biegu sztafety 4x400 podczas, gdy na co dzień specjalizuje się w biegach na 100 i 200 metrów. To nie spodobało się Białorusinom, którzy kazali się spakować zawodniczce, wycofali ją ze startów i kazali wylecieć z Japonii. Biegaczka wystąpiła o azyl do policji i skontaktowała się z ambasadą Austrii i Czech, bojąc się o swoje życie. - Nie boję się wyrzucenia z kadry narodowej, boję się, że na Białorusi mogę trafić do więzienia. Martwię się o swoje bezpieczeństwo. Myślę, że w tej chwili nie jest tam dla mnie bezpiecznie - wyznała zawodniczka w rozmowie z jednym z białoruskich dziennikarzy. Na obecną chwilę zawodniczka została przetransportowana w bezpieczne miejsce po tym, jak wstawiły się za nią kolejne osobistości.
Czytaj także: Niezwykłe sceny na igrzyskach! Po tej decyzji zapanowała dzika radość