Tuż po zwolnieniu Niko Kovaca z Bayernu Monachium w Niemczech ruszyła fala nazwisk potencjalnych następców Chorwata. Kibice i dziennikarze zastanawiali się, kto może być następcą wyrzuconego w niedzielę szkoleniowca. Wśród nazwisk pojawiał się między innymi Jose Mourinho. Wielu jednak stawiało na Arsene'a Wengera. Tym bardziej, że sam Francuz, który od połowy ubiegłego roku nie ma stałego zajęcia, wyraził zainteresowanie objęciem funkcji opiekuna mistrzów Bundesligi. - Trenowanie to moje życie. Oczywiście, że jestem zainteresowany! - mówił 70-latek na antenie QuatarTV w studiu, którego był gościem. "Bild" podał nowe informacje w tej sprawie i wynika z nich, że Bayern wcale nie jest bliższy podpisania umowy z nowym trenerem.
Dziennikarze poczytnego niemieckiego dziennika ustalili, że w środę doszło do rozmowy Wengera z prezesem Bayernu. Karl-Heinz Rummennige miał potraktować legendarnego menedżera Arsenalu z szacunkiem, jednak zaznaczył, że nie jest rozważany przez szefostwo jako potencjalny kandydat do zatrudnienia. Władze ekipy Roberta Lewandowskiego wystosowały nawet oświadczenie, które opublikowano w "Bildzie". "Arsene Wenger dzwonił do Karla-Heinza Rummenigge w środę popołudniu i wyraził swoje zainteresowanie objęciem Bayernu Monachium. Doceniamy pracę Arsena Wengera w Arsenalu, ale nie jest on rozważany jako nowy trener naszego klubu" - napisano w nim.