- Szkoda, że trzeba będzie odebrać punkty byłemu klubowi - uśmiecha się snajper "Jagi". - Co prawda te spotkania nie są już tak gorące jak na początku, ale nadal nie traktuję ich jak zwykłych ligowych potyczek - dodaje.
Przeczytaj koniecznie: Bellof miał być Schumacherem
Jagiellonia z krakowianami do tej pory nie wygrała - zanotowała dwie porażki i remis. Jednak to zajmujący 2. miejsce w tabeli białostoczanie są faworytami starcia z wicemistrzem Polski. - Gdy Jagiellonia wracała do Ekstraklasy, miała kompleksy, przegrywaliśmy z wielkimi: Lechem, Legią, Wisłą... Ale potem przyszły remisy, a w tym roku potrafiliśmy już dwa razy ograć "Kolejorza". Czas poprawić zatem statystyki meczów z Wisłą, zarówno te punktowe, jak i moje, strzeleckie.
"Franek" przestrzega przed nazywaniem Jagiellonii rewelacją ligi. - Cztery kolejki mistrzostwa nikomu jeszcze nie dały, dopiero pod koniec rundy ocenimy, czy rzeczywiście byliśmy rewelacją, czy krótkotrwałym objawieniem - mówi.
Patrz też: Nowy rywal Alberta Sosnowskiego
Frankowski cieszy się, że "Jadze" udało się zatrzymać w drużynie Kamila Grosickiego (22 l.). - Ulżyło mi, gdy dowiedziałem się, że Kamil zostanie, bo to zazwyczaj po jego podaniach strzelam bramki. Dużo rozmawialiśmy, ale nie namawiałem go na pozostanie. To była jego suwerenna decyzja. A skoro już został, to nie mam nic przeciwko temu, by dziś również po jego podaniu trafić do siatki Wisły - podsumowuje "Franek".