Na początku spotkania czerwoną kartkę zobaczył Jose Kante. Legia musiała radzić sobie grając w osłabieniu. - Nie widziałem tej sytuacji. Jeśli atak był powyżej pewnej części ciała, więc chyba powinna być czerwona kartka - stwierdził obrońca gospodarzy. - Jose schodząc z boiska był świadomy, że popełnił błąd i zasłużenie dostał czerwoną kartkę. Później nie rozmawiałem z nim - przyznał i dodał: - Ciężko się gra o jedno zawodnika mniej przez cały mecz. Na pewno nie spuściliśmy głów. Walczyliśmy z pełnym zaangażowaniem. Każdy chciał pokazać, że nawet "w dziesiątkę" potrafimy dobrze grać i stwarzać sytuacje. Wydaje mi się, że zostawiliśmy serce na boisku. Szkoda, że przegraliśmy. Jeżeli byłby remis, to bylibyśmy bardziej zadowoleni niż teraz - podkreślił.
Bohaterami w drużynie Piasta był hiszpański duet: Jorge Felix i Gerard Badia, którzy zapewnili wygraną na Łazienkowskiej. - Piast to co strzelił na na bramkę, to zamienił to na gole - zauważył Wieteska. - My grając jednego zawodnika mniej stworzyliśmy jakieś sytuacje, wyszliśmy na prowadzenie i później straciliśmy dwie bramki. Na pewno boli bramka po stałym fragmencie gry. Jorge Felix wybiegł nam pierwszy słupek. Trochę źle przesunęliśmy strefę po stracie Jose Kante i musieliśmy szybko reagować na boisku, kto ma go zastąpić. Musimy lepiej bronić przy stałym fragmencie. Przy drugiej bramce wybiłem piłkę, a Gerard Badia jej nie przyjmował i oddał strzał życia. Piłka "siadła" mu na stopie. Bardzo mocno uderzył i strzelił zwycięską bramkę - opisał trafienie lidera Piasta.
Wprawdzie Legia po raz pierwszy od ośmiu meczów straciła punkty na Łazienkowskiej, ale mimo wszystko trzeba docenić postawę gospodarzy, którzy przez blisko 80 minut musieli grać w osłabieniu. - Wydaje mi się, że trochę za szybko przechodziliśmy do niskiego pressingu - przekonywał defensor Legii. - Gdybyśmy próbowali grać troszeczkę wyżej jak w drugiej połowie, to nie dawalibyśmy się spychać tak do tyłu. Graliśmy w „dziesiątkę”, Piast musiał próbować i kreować sytuacje, utrzymywać się dłużej przy piłce. Wydaję mi się, że w miarę dobrze to wyglądało, jak się przesuwaliśmy. Szkoda, że nie udało się utrzymać prowadzenia do przerwy. Piast złapał kontakt jeszcze w pierwszej połowie i mecz tak naprawdę zaczął się od zera - analizował obrońca i zwrócił uwagę: - Jesteśmy świadomi tego, że zostawiliśmy dużo serca na boisku. Byliśmy zaangażowani, żeby wygrać to spotkanie. Myślę, że nie może na nas wpłynąć ta porażka. Wiemy, że jest jeszcze dużo kolejek. Nasza seria u siebie została przerwana, ale nie możemy spuszczać głów w dół, lecz dalej ciężko pracować jak dotychczas. To przynosiło efekty i tym razem też tak będzie - zapewnił Mateusz Wieteska.
Polecany artykuł: