Joan Carrillo

i

Autor: East News Joan Carrillo

Nowy szkoleniowiec Wisły Kraków, Joan Carrillo: Z Wisłą do Europy

2017-12-18 21:34

Joan Carrillo (49 l.), nowy trener Wisły, ma ambitne plany. - Ten klub ma duży potencjał. Trzeba mierzyć w pierwszą ósemkę, a potem w puchary. I to jak najszybciej. Nie chcę tracić czasu na złe chwile - mówi nam hiszpański szkoleniowiec.

„Super Express”: - Czym przekonała pana Wisła?
Joan Carrillo: - Po odejściu z Hajduka Split zamierzałem odpocząć od piłki, ale dla Wisły zmieniłem plany.  Z trzech powodów:  po pierwsze, Wisła ma ambitne plany i fajnie będzie pomóc klubowi wrócić na stare, dobre tory. Po drugie – kibice. To wielka siła klubu, fan Wisły czuje dumę, że jest z nią związany, a to dla mnie ważne. Po trzecie: bardzo wysoki poziom zaufania jakim mnie obdarzono, wielka chęć działaczy, abym to właśnie ja przejął klub.

- Na pewno oglądał pan dwa ostatnie mecze Wisły. Jakie wnioski?
- Z Zagłębiem Lubin to był wyrównany mecz, Wisła włożyła w to spotkanie mnóstwo wysiłku, ale czasem tak jest, że nie wychodzi. Goście grali mądrze i nie ułatwiali zadania. Natomiast duże brawa za derby z Cracovią. Moim zdaniem piłkarze Wisły pokazali tam ogromny charakter, bo ze względu na to, co się działo na trybunach, na pewno łatwo im się nie grało. Natomiast z punktu widzenia analizy taktycznej derby są zawsze bardzo trudne, bo te mecze wyzwalają tyle emocji, że w nich często więcej gra się sercem, a mniej głową. Natomiast nie ma wątpliwości: piłkarsko Wisła była lepsza.

- A nie przestraszył się pan tych rac, tych zadym w ostatnich meczach Wisły?
- Nie, bo przecież pracowałem niedawno w Hajduku, a w Chorwacji też różne rzeczy dzieją się na trybunach. Generalnie nie jestem zwolennikiem zakazania wszystkiego, ale z drugiej strony nie można pewnych granic przekraczać. Dla mnie dużą wartością w Polsce, na przykład w Wiśle, jest właśnie to, że kibice tak mocno identyfikują się z klubem. Tylko chodzi o to, żeby te wielkie emocje kierować w pozytywnym kierunku.

- Wracając do wniosków. Co w Wiśle trzeba poprawić?
- Będziemy pracować nad grą w defensywie, ale nie mam na myśli tylko obrońców. Chodzi o cały zespół. Chcę, żebyśmy byli pod tym względem kompaktowi, solidarni. Będziemy pracować nad tym, aby trzymać się razem i to dosłownie – żeby piłkarze nie byli zbytnio oddaleni od siebie na boisku, żeby jak najmniej dawać okazji przeciwnikowi. Bo jeśli rywal ma piłkę blisko naszego pola karnego przez długi czas, to robi się śmiertelnie niebezpiecznie.  Do tego Jak najmniej pojedynków jeden na jeden ze strony naszych obrońców, bo w takiej sytuacji prędzej czy później traci się gola. A poprawiając się w defensywie, będzie nam też łatwiej przechodzić do ofensywy.

- A co jest najsilniejszym punktem Wisły, gdy patrzy pan na nią z zewnątrz?
- Podoba mi się ta mieszanka doświadczenia z młodością. Pozytywnie oceniam też poziom techniczny piłkarzy Wisły. I wrócę jeszcze raz do kibiców: oni też mają bardzo duży potencjał i dużą rolę do odegrania w tym, aby  klub poszedł do przodu.

- Co będzie sukcesem Wisły? Co pan ma w kontrakcie, jakie wymagania, aby zostać tu dłużej?
- Mój kontrakt nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest, abym pomógł rozwinąć klub.  Jestem trenerem z jednym defektem: nie umiem grać na remis. Nigdy, niezależnie kto jest rywalem. Jestem nienasycony.  Interesuje mnie tylko zwycięstwo. Nie wystarczy mi  1:0, 2:0, ja chcę zawsze więcej, 3:0, 4:0, a nawet wyżej. Progres klubu jest najważniejszy, natomiast jeśli mam mówić o konkretach, to powiem tak:  Wisła ma duży potencjał, więc trzeba zająć miejsce w pierwszej ósemce i walczyć o puchary. Kiedy? Najlepiej już w tym sezonie. Nie chcę tracić czasu! Nie chcę czekać na dobre chwile z Wisłą zbyt długo.

- A co będzie jeśli Wisła straci zimą Carlitosa? Bo jest takie ryzyko…
- Ostateczna decyzja należy do klubu, ale gdyby zapytano mnie o zdanie, byłbym bardzo przeciwny jego odejściu. To byłaby potężna strata, bo to jeden z piłkarzy, którzy robią w Wiśle różnicę. Dlatego powtarzam: nie, nie, nie odejściu Carlitosa, ale podkreślam raz jeszcze: jeśli klub mimo wszystko zdecyduje się na ten krok, to będę musiał to zaakceptować.

- Jaki był najlepszy piłkarz z jakim pracował pan do tej pory?
- Miałem dobrych piłkarzy na różnych pozycjach, gdybym miał kogoś wskazać, to musiałoby to być właśnie z odniesieniem do konkretnej pozycji na boisku. Na pewno jednym z najlepszych z jakimi się zetknąłem był Nikola Vlasić, w Hajduku Split. Chłopak ma 20 lat i ogromny talent, co zresztą potwierdzają wszyscy dookoła. Odszedł do Evertonu za 10 milionów euro co jest rekordem transferowym Hajduka.

- Był pan asystentem Mauricio Pochettino, obecnie trenera Tottenhamu. Czego się pan od niego nauczył?
- Miałem szczęście pracować ze świetnymi trenerami: nie tylko z Pochettino, ale i z Camacho, Clemente, Paulo Sousą i od każdego coś „wziąłem”. Wspomniany Pochetino ma ważny dar: potrafi przewidywać pewne rzeczy. Inni jeszcze nie wiedzą, a on już wie co się stanie. Mając coś takiego łatwiej przekonać do siebie piłkarzy, bo gdy oni widzą, że dzieje się to, o czym mówił, trener, to zaczynają mu ufać.

- Joan Carrillo prywatnie?
- Mam dwie pasje: rodzina i futbol. Nie ma w moim życiu niczego ważniejszego. Mam trzech synów, wspaniałą żonę. Dbam o nich ze wszystkich sił, bo gdy w domu jest dobrze, to można się oddać pracy. Lubię też poznawać różne kultury, a co za tym idzie języki.

- No właśnie, język polski…
- Po kilku miesiącach pobytu w Polsce chciałbym zacząć brać lekcje waszego języka. Specjalnie mówię „po kilku miesiącach”, bo z reguły na początku pracy jest tyle, że na nic innego nie ma czasu. Ale właśnie tak zrobiłem w Chorwacji. Po pewnym czasie zacząłem się uczyć chorwackiego i poprawiać angielski. Chcę po prostu rozumieć to co mówi do mnie otoczenie, rozumieć ludzi, wśród których będę przebywał…

Zobacz również: SKANDALICZNY wpis kibiców Cracovii. Grożą policjantowi ŚMIERCIĄ

Najnowsze