Erik Exposito

i

Autor: Cyfrasport Erik Exposito, Aleks Petkow

Podsumowujemy pierwszą część rozgrywek

Rozbójnik, sprzedawca byków i Platini z... Ale i tak KRÓL był tylko jeden

To była runda pod dyktando Śląska, który zakończył ją na pozycji lidera ekstraklasy i ma szansę na wywalczenie trzeciego mistrzostwa w historii klubu. Ligą trząsł Erik Exposito, gwiazda Śląska. Kto jeszcze obok Hiszpana zasłużył na pochwały, a kto kompletnie zawiódł czy pokazał zaskakujące oblicze? Prezentujemy podsumowanie pierwszej części rozgrywek, z lekkim przymrużeniem oka.

Hiszpański tancerz: Erik Exposito (Śląsk)

Rozegrał rundę życia, prezentował się świetnie. Wyglądał tak, jakby tańczył z rywalami. Kapitan Śląska był najlepszym piłkarzem ligi. Strzelił 14 goli i prowadzi w wyścigu po koronę króla strzelców. Za jego przemianą stoi trener Jacek Magiera. To właśnie on sprawił, że Exposito wziął się za siebie i stał się gwiazdą ligi. Czy władzom klubu uda się przedłużyć z nim umowę, która wygasa po sezonie?

Kacper Tobiasz o niezapomnianym momencie. To na zawsze zostało w pamięci bramkarza Legii

Najpewniejsze ręce: Rafał Leszczyński (Śląsk)

W ekstraklasie zadebiutował przed trzema laty. To jego drugi sezon w Śląsku. Miniona runda zdecydowanie należała do "Leszcza", bo tak na niego wołają koledzy. Okazało się, że wcale taki słaby nie jest. Był najlepszym bramkarzem w lidze. W ośmiu meczach nie puścił gola. Wrocławianie stracili tylko 15 goli, z czego 12 poszło na jego konto.

Steve Kapuadi z uśmiechem wspomina ten występ. Nie zgadniecie, co przytrafiło się kiedyś obrońcy Legii

Platini z Podlasia: Bartłomiej Wdowik (Jagiellonia)

Przed laty najlepiej z rzutów wolnych strzelał Michel Platini. W ekstraklasie prym wiedzie obrońca Jagiellonii, który z zegarmistrzowską precyzją wykonywał stałe fragmenty gry. Uderzeniami bezpośrednio z rzutów wolnych zdobył pięć goli (czyli pięć razy więcej niż... cała reszta ligi!), dołożył do tego trzy trafienia z karnych oraz jedną bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego! Doskonała dyspozycja dała Wdowikowi nie tylko pozycję wicelidera strzelców ligowych, ale także reprezentacyjną nominację i XXI-wieczny rekord liczby bramek zdobytych w jednych rozgrywkach przez obrońcę.

Transferowy niewybuch: Marc Gual (Legia)

Trafił do Legii ze snajperską koroną ekstraklasy. Wściekli z powodu odejścia Hiszpana fani z Białegostoku szybko przestali jednak zgrzytać zębami ze złości, bo przy Łazienkowskiej napastnik zupełnie zatracił swe strzeleckie umiejętności: zamiast odbezpieczonego granatu, jakim był dla przeciwników „Jagi”, stał się ładunkiem wybuchowym bez detonatora... W lidze strzelił tylko jednego gola, a we wszystkich rozgrywkach zaliczył w sumie cztery trafienia.

Samuraj pomoże Legii odzyskać dawny blask? Nowy nabytek to chce pokazać w Europie

Mister poprzeczka: Pedro Henrique (Radomiak)

Napastnik Radomiaka mógłby dziś być liderem klasyfikacji snajperów, gdyby nie brak precyzji – jak powiedzą jedni lub nieskuteczność – jak zauważą inni. Ma na koncie osiem trafień, w zdobyciu sześciu kolejnych stawały mu na drodze słupek lub poprzeczka. Apogeum miało miejsce w meczu z Cracovią, gdy czterokrotnie trafiał w konstrukcję bramki! Do tego Brazylijczyk zmarnował jeszcze dwa rzuty karne!

Śląsk sięgnie po mistrzostwo Polski? Prezes Patryk Załęczny o ambicjach lidera ekstraklasy, jasna deklaracja

Święty Mikołaj: Adrian Lis (Warta)

Golkiper Warty postanowił przyspieszyć nieco obchody „mikołajków”. Już 1 grudnia – a więc pięć dni przed właściwym terminem – sprezentował kuriozalnego gola Kristofferowi Hansenowi z Jagiellonii. I to już w 43. sekundzie gry, gdy – po podaniu od kolegi – machnął się okrutnie, nie trafiając w piłkę i pozwalając rywalowi wpakować ją do pustej bramki.

Grecki rozbójnik: Sokratis Dioudis (Zagłębie)

Bramkarz Zagłębia, wściekły na gola straconego przez jego zespół w 99. minucie (1:1), (po)meczowe rozliczenia z hiszpańskim napastnikiem Widzewa, Jordim Sanchezem, postanowił wziąć w swoje ręce. Dosłownie: najpierw, jeszcze na murawie, choć już po końcowym gwizdku, zapaśniczym niemal chwytem powalił rywala na ziemię, za co – na podstawie zapisu VAR – został przez arbitra Daniela Stefańskiego ukarany czerwoną kartką. Nie ostudziła ona emocji Dioudisa; już w okolicach szatni – wedle sędziowskiego protokołu - „agresywnie złapał rękami za twarz, szyję i oczy rywala, (...) obejmując i szarpiąc dłonią za twarz i oczy”! Za ten czyn Grek zawieszony został na sześć meczów ligowych.

Lukas Podolski prosto z końca świata. Posłał prosty przekaz do fanów: „Moja zwycięska drużyna”

Sprzedawca „byków”: Nahuel Leiva (Śląsk)

„Najbardziej szalona postać w szatni” – powiedział nam niedawno o nim Rafał Leszczyński, charakteryzując kolegów ze Śląska. Wyrazem tego szaleństwa było też zachowanie Argentyńczyka w meczu z Cracovią: najpierw zdobył jedynego gola meczu, a potem wyleciał z boiska za to, że czołem – czyli „z byka” – uderzył Jakuba Jugasa!

Jan Tomaszewski o ostatnich aferach. Legenda polskiego futbolu z mocnym przekazem do PZPN

QUIZ. Jak dobrze znasz polską ekstraklasę?

Pytanie 1 z 10
Który z tych klubów najwięcej razy sięgał po mistrzostwo Polski?
Sonda
Czy Śląsk Wrocław zostanie mistrzem Polski w sezonie 2023/24?
Jan Tomaszewski grzmi na reprezentację
Najnowsze