Lech Poznań, Bartosz Frankowski, Christian Gytkjaer

i

Autor: CYFRA SPORT

Trzy błędy w jednej akcji? Sędziowie pogubili się przy decydującym golu Lecha Poznań [WIDEO]

2018-03-01 13:43

Przez 80 minut meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław wiał mroźny podmuch nudy. W końcówce meczu działo się już zdecydowanie więcej, a sytuacja z ostatnich minut regulaminowego czasu gry do czerwoności rozgrzała kibiców. Sędzia nie uznał bramki Christiana Gytkjaera, później swoją decyzję zmienił, ale szersza analiza pokazuje, że w decydującej o losach spotkania akcji mógł popełnić aż trzy błędy! Czy rzeczywiście tak było?

Po kolei. W 80. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Ołeksij Chobłenko, który strzałem głową pokonał Jakuba Słowika. Dwie minuty później wyrównał Marcin Robak, strzelając gola swojemu byłemu pracodawcy. W 89. minucie drugą bramkę dla gospodarzy zdobył Christian Gytkjaer, ale sędzia liniowy podniósł chorągiewkę i bramka nie została uznana. Do czasu interwencji VARu. Po analizie całej sytuacji, sędzia Bartosz Frankowski wskazał na środek boiska i gola zaliczył. Rozpocznijmy więc liczenie błędów. W 89. minucie miał miejsce pierwszy, bo arbiter odgwizdał spalonego, którego nie było!

Pomeczowe analizy wykazały, że mogliśmy być jeszcze świadkami dwóch sędziowskich pomyłek. Jedna z nich nastąpić mogła przy akcji bramkowej, kiedy dośrodkowanie z głębi pola Kamila Jóźwiaka trafiło na głowę Nikoli Vujadinovicia. Czarnogórzec strącił piłkę do Gytkjaera, asystując mu przy golu, ale mógł znajdować się na pozycji spalonej w momencie podania Jóźwiaka. Byłby to więc drugi błąd sędziów.

Trzecia pomyłka dotyczy samych procedur, a konkretnie użycia gwizdka przez arbitra Frankowskiego. Jeśli po strzale Gytkjaera sędzia gwizdnął zanim piłka przekroczyła linię bramkową, wówczas zamknął furtkę sprawdzenia sytuacji przez VAR. Trudno rozstrzygnąć, czy tak rzeczywiście było. Zatrzymana przez nas klatka pokazuje, że dźwięk gwizdka zabrzmiał, kiedy futbolówka znalazła się w bramce, ale są to kwestie zahaczające o dziesiętne sekundy.

Bramka na 2:1 w meczu Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław pokazała, jak trudno czasem o jednoznaczne rozstrzygnięcia. Niby pomógł VAR, bo pokazał sędziom, że nie było spalonego, ale tym samym zrodziły się kolejne niewiadome. Po pierwsze, czy wóz VARowski sprawdził pozycję Vujadinovicia i po drugie, czy w ogóle miał prawo interweniować w tej akcji?

Mecz Legia - Jagiellonia powtórzony?! Skandal z udziałem VAR

Najnowsze