Kamil Grabara mocno ucierpiał w trakcie niedzielnego meczu, w którym jego zespół - Huddersfield Town - mierzył się z Hull City. W pewnym momencie doszło do bardzo niefortunnego zdarzenia. Polski bramkarz wpadł z impetem w kolegę z drużyny. Nasz młodzieżowiec padł jak rażony piorunem i stracił przytomność. Obrazki wyglądały fatalnie, a przez kolejne 10 minut Grabary nie opuszczali członkowie sztabu medycznego. Ostatecznie trafił na noc do szpitala i rzecz jasna od razu został zniesiony na noszach z placu gry. Teraz głos w sprawie zabrał menedżer Huddersfield. Danny Cowley uspokoił kibiców, ale jednocześnie poinformował o dość długiej przerwie młodego podopiecznego.
"Kamil jest przytomny i w pełni świadomy, ale pozostanie w szpitalu na 24-godzinnej obserwacji. Doznał urazu głowy, jest także podejrzenie wstrząśnienia mózgu" - pisano jeszcze w środę na stronie Huddersfield. - Kamil czuje się o wiele lepiej. Najlepszy scenariusz przewiduje 28-dniową przerwę, w jej trakcie Grabara odwiedzi neurochirurga - dodał już w czwartek Cowley.
- Został poważnie uderzony w głowę, wystąpił niewielki krwiak. Musimy dać mu odpocząć. Jest młodym chłopakiem, ważnym graczem naszej drużyny. Piłka nożna jest ważna, ale nie ma nic ważniejszego niż zdrowia - podkreślił menedżer Huddesfield. Jednocześnie zaznaczył, że przerwa Grabary potrwa przynajmniej miesiąc.