Andre Gomes ruszył ile sił w nogach do piłki, by zainicjować atak Evertonu. "The Toffees" walczyli z całych sił, by doprowadzić do wyrównania. Kwadrans wcześniej gola otwierającego wynik niedzielnej rywalizacji strzelił bowiem Dele Alli. Portugalczyk w swoim sprincie został powstrzymany faulem Son Heung-Mina. Za to wejście pierwotnie sędzia Martin Atkinson chciał ukarać Koreańczyka żółtą kartką. Chwilę później wszyscy jednak zobaczyli jak fatalny okazał się wykonany z impetem wślizg. Noga Andre Gomesa złamała się jak zapałka i stopa wisiała zupełnie bezwiednie. Zawodnicy, którzy znajdowali się w pobliżu szybko odsunęli się, nie mogąc znieść tego widoku. Sam sprawca cierpienia rywala także wyglądał na kompletnie załamanego. Son po prostu się popłakał, widząc krzywdę jaką nieumyślnie wyrządził.
Andre Gomes szybko zorientował się w sytuacji. Zwijając się z bólu zdołał zobaczyć, co stało się z jego prawą dolną kończyną. Po tym widoku sam nie wytrzymał i zwymiotował obok siebie. Sędzia Atkinson ostatecznie zdecydował się wyrzucić Sona z boiska, a ten nie zamierzał protestować. Wszyscy na trybunach wstrzymali oddech, a gdy poszkodowany pomocnik znoszony był na noszach, pożegnała go salwa wspierających oklasków.
Piłkarze Evertonu po tej sytuacji ruszyli do zdecydowanych ataków. Grając w przewadze chcieli zrobić wszystko, by dla kolegi z zespołu chociaż wyrównać losy rywalizacji. Dopięli swego w siódmej minucie doliczonego czasu gry, gdy Cenk Tosun po składnej akcji pokonał golkipera "Kogutów". Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Andre Gomesa czeka teraz długa przerwa w grze. Miejmy nadzieję, że lekarze staną na wysokości zadania!