Z dużej chmury mały deszcz. Manchester United zaparkował autobus i zremisował z Liverpoolem

2017-10-14 17:25

Wiele spodziewaliśmy się po meczu Liverpool - Manchester United. Te zespoły od lat toczą zażartą walkę, a kiedy spotkają się ze sobą na boisku, lecą wióry. W sobotnie popołudnie starcie obu ekip zakończyło się jednak bezbramkowym remisem, a groźnych sytuacji było jak na lekarstwo. Głównie za sprawą bardzo defensywnego stylu gry gości, których wyraźnie zadowalał jeden punkt.

Pierwsza połowa meczu rozczarowała. Więcej emocji dostarczyła ceremonia, która odbyła się przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Uhonorowany został Kenny Dalglish - legenda klubu z Anfield Road. Manchester United rozgrywał ten mecz z nastawieniem, by przede wszystkim nie stracić gola. Pilnie pracował w obronie, a w akcje ofensywne nie angażował dużej liczby piłkarzy. Bardziej podobała się gra gospodarzy, w szeregach których błyszczał Mohamed Salah. Egipcjanin pokazał kilka ciekawych zwodów i efektownych rajdów, ale gorzej było z efektywnością. Nawet jeśli The Reds zatrudniali już Davida De Geę, to Hiszpan nie musiał wspinać się na swoje wyżyny. Klasę mógł pokazać dopiero w 34. minucie. Obronił wówczas nogą strzał Joela Matipa. Chwilę później przestrzelił Salah. Czerwone Diabły nie przejawiały chęci do atakowania, ale na przerwę mogły zejść z prowadzeniem. Romelu Lukaku znalazł się przed Simonem Mignoletem i uderzył mocno na bramkę, lecz Belg sparował uderzenie, pokazując, że De Gea nie ma monopolu na widowiskowe parady.

Niewiele się zmieniło po przerwie. To The Reds starali się strzelić gola, a goście bronili i czekali na okazję do kontrataku. W 56. minucie wynik mógł otworzyć Emre Can, do którego trafiło podanie-ciasteczko. Niemiec uderzył z powietrza, ale nie trafił nawet w światło bramki. Kilka minut później Philippe Coutinho padł w polu karnym i rozłożył bezradnie ręce, ale sędzia Martin Atkinson nie dopatrzył się przewinienia i słusznie nie podyktował jedenastki. Liverpool nie składał broni. Był stroną, której bardziej zależy na trzech punktach. Atakował, nękał obronę rywali, ale na Davida De Geę nie potrafił znaleźć sposobu. Manchester tylko przeszkadzał gospodarzom. Po przerwie nie oddał ani jednego strzału na bramkę Mignoleta. The Reds walczyli o pełną pulę. Juergen Klopp dokonał nawet podwójnej zmiany w ofensywie. Salaha i Coutinho zmienili Daniel Sturridge i Alex Oxlade-Chamberlain. Tego popołudnia żaden z piłkarzy Liverpoolu nie znalazł recepty na skomasowaną obronę Manchesteru United. "Bitwa o Anglię" zakończyła się bezbramkowym remisem, z którego cieszyła się tylko ekipa Jose Mourinho.

Grosicki: Premia za awans pójdzie na mieszkanie dla córki

"200 goli to dla Lewego nie problem"

Piątek trzynastego okazał się pechowy dla Lecha Poznań

Liverpool - Manchester United 0:0

Żółte kartki: Chris Smalling, Ashley Young

Liverpool: Mignolet - Gomez, Matip, Lovren, Moreno - Can, Henderson, Wijnaldum - Salah (78. Oxlade-Chamberlain), Firmino (87. Solanke), Coutinho (79. Sturridge)

Man. United: De Gea - Valencia, Jones, Smalling, Darmian - Martial (65. Rashford), Matić, Herrera, Mkhitaryan (63. Lingard), Young (90+3. Lindelof) - Lukaku

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze