Wydawało się, że początki seniorskiej kariery środkowego pomocnika są modelowe. Patryk Dziczek przechodził przez kolejne szczeble juniorskie w reprezentacji Polski, trafiając w końcu na zaplecze dorosłej kadry, do zespołu U-21. Wszystko dzięki temu, że wyróżniał się swoją grą w Piaście Gliwice, co później otworzyło mu także drogę do zagranicznego transferu – Polak w 2019 roku został wykupiony za ponad 2 mln euro przez Lazio.
Były reprezentant Polski zaskoczony ich postawą. "Dla mnie to niezrozumiałe"
Wszystko wyglądało tak jak powinno. Dziczek od razu udał się na wypożyczenie do Salernitany występującej w Serie B, aby mógł zdobywać doświadczenie na niższym poziomie rozgrywek. W pierwszym sezonie rozegrał 20 spotkań i wydawało się, że w kolejnym będzie tylko lepiej. Niestety, we wrześniu 2020 roku podczas jednego z treningów Dziczek padł nieprzytomny na murawę. Teraz problem wrócił.
Wtedy Polak także trafił szybko do szpitala, ale nie udało się ustalić przyczyn jego zasłabnięcia. W kolejnych miesiącach wydawało się, że wszystko jest w porządku, aż do ostatniego meczu Salernitany. W starciu z Ascoli Calcio Dziczek znów upadł na murawę bez kontaktu z innym zawodnikiem, a wszystko wyglądało niezwykle dramatycznie.
22-letni pomocnik trafił do szpitala w Ascoli. - Patryk Dziczek przeszedł atak nerwu błędnego (w oponie mózgowej – red.). We wrześniu doszło do takiego samego przypadku – zakomunikował lekarz klubowy dr Epifano D'Arrigo. Niestety, zarówno wtedy jak i teraz badania neurologiczne i kardiologiczne nie dały odpowiedzi na to, co było przyczyną ataku.
Nie przeżył komplikacji po koronawirusie. Zmarł Mauro Bellugi, były piłkarz reprezentacji Włoch
Sytuacja Patryka Dziczka zainteresowała rzymskie Lazio, którego Polak jest zawodnikiem. Z tego powodu kolejne dni 22-latek spędzi właśnie w Rzymie, gdzie, jak informuje portal WP SportoweFakty, trafi do specjalistycznej kliniki. Władze „Biancocelestich” mają nadzieję, że tam uda się dokładnie ustalić, jakie są powody omdleń polskiego pomocnika. My również mamy taką nadzieję, bo nie chodzi przecież tylko o karierę młodego pomocnika, ale przede wszystkim o jego zdrowie i życie.