53-letni Polak w środku nocy strzelał z łuku w banku! Nie zgadniesz, po co

i

Autor: Pixabay 53-letni Polak w środku nocy strzelał z łuku w banku! Nie zgadniesz, po co

53-letni Polak w środku nocy strzelał z łuku w banku! Nie zgadniesz, w jakim celu

2021-07-21 17:03

Sławomir Napłoszek ma 53 lata, jest najstarszym polskim sportowcem, który powalczy w Tokio 2020 o medale, a jego historia jest niezwykła. Doświadczony łucznik do olimpijskiej rywalizacji wraca po... 29 latach. Trenował po nocach w budynku banku, w którym pracuje jako informatyk. Wszystko po to, by jak najlepiej przygotować się do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020.

Sławomir Napłoszek olimpijski debiut zaliczył na igrzyskach Barcelona 1992. Miał wtedy 24 lata. – Dla mnie jak dla każdego młodego zawodnika, który zaczyna olimpijską przygodę, już sam wyjazd na tę imprezę był niesamowity. Pamiętam, jak w czasie ceremonii otwarcia mogłem zobaczyć z bliska Michaela Jordana, który grał w słynnym Dream Teamie i to było fantastyczne uczucie – wspomina. Łucznik wierzył wtedy, że to pierwszy z wielu jego olimpijskich występów. – Myślałem, że wystartuję już w Atlancie w 1996 r., ale dziwne rozgrywki działaczy nie pozwoliły mi na to. Byli ludzie w związku, którzy nie grali fair. W pewnym momencie zniechęcony nawet przerwałem karierę. Założyłem rodzinę, urodziła mi się córka, zacząłem studiować i pracować. Potem nagle kolega mnie namówił, żebym wrócił i pojeździł z nim na zawody. I tak mnie namówił, że widzi pan co się stało – uśmiecha się Napłoszek w rozmowie z „SE”.

Tokio 2020: Obrzydlistwo! Polski olimpijczyk zobaczył paskudne robale! Od samego patrzenia robi się słabo [WIDEO]

Wielogodzinne oczekiwanie na wyniki testów na lotnisku przed wjazdem do Japonii. Michał Chojecki jest negatywny!

Do występu w Tokio Sławomir Napłoszek przygotowywał się... po nocach. – Była taka sytuacja, że nie miałem gdzie trenować strzałów na długie dystanse. Kierownictwo banku zgodziło się wtedy, żebym strzelał na korytarzu. To był taki bardzo długi korytarz, praktycznie przez cały budynek. Strzała leci wysoką parabolą, więc przelatywała tuż obok sufitu, ale udało mi się nie zbić żadnej szyby i żadne drzwi nie poszły w drzazgi, a strażnicy, obserwując te moje treningi, byli pod dużym wrażeniem – wspomina łucznik. – Zaczynałem przed godziną 21, a kończyłem o 24, żeby się trochę wyspać, bo rano musiałem przyjść do pracy. Nie chcę się porównywać z Anitą Włodarczyk, która trenowała pod mostem, ale ja też radziłem sobie, jak mogłem.

Polski olimpijczyk zobaczył przed Tokio 2020 paskudne robale! Przykładali je sobie do twarzy. Zdjęcia zobaczysz w galerii poniżej.

Cel polskiego łucznika w Tokio? – Wiadomo, jakie są realia. Są Koreańczycy i Amerykanie, więc kiedy mówię, że jadę po medal, to nikt mi nie wierzy. I to może i dobrze, bo gdyby się zdarzył, to będzie to fajna niespodzianka. Moim zdaniem na igrzyska nie można jechać bez wiary w medal. Jeżeli ktoś w siebie nie wierzy, to po co tam jedzie? – pyta Sławomir Napłoszek.

Tokio 2020: "Mycie pupy" i klapki. Japończycy tłumaczą naszym biegaczkom PO POLSKU, jak korzystać z toalety [ZDJĘCIA]

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze