Szymon Marciniak

i

Autor: Marcin Wziontek / Super Express Szymon Marciniak

Najlepszy sędzia świata znów zadziwił

Szymon Marciniak o oszołomach, rysie na medalu. Tak nazwał aferę przed finałem Ligi Mistrzów [ROZMOWA]

2023-06-19 21:06

Szymon Marciniak to najlepszy sędzia świata. W ostatnim sezonie prowadził finał mistrzostw świata w Katarze i finał Ligi Mistrzów w Stambule. Po kilku dniach wrócił do Polski i sędziował mecz w łódzkiej czwartej lidze oraz w podlaskiej A klasie. Najlepszy sędzia świata tak nazwał aferę przed finałem Champions League. Mówi o rysie, podjął też decyzję, co dalej z jego karierą sędziowską. - Jest mnóstwo oszołomów wokół nas, którzy chcą nam podstawić nogę - powiedział Marciniak.

- Na przestrzeni tygodnia sędziował pan finał Ligi Mistrzów w Stambule i mecz A klasy w Turośni Kościelnej. Różnica umiejętności jest wiadoma, ale które z tych spotkań było trudniejsze do sędziowania?

Szymon Marciniak: - Piłka nożna na każdym poziomie budzi takie same emocje. Nie ma różnicy, czy na boisku rywalizują reprezentacja Argentyny, Francji, Holandii, Real Madryt, Manchester City lub Inter Mediolan, czy Turośnianka Turośń Kościelna lub GKS Rutki. Czasami jest inna oprawa, inny stadion, czasami może być kwestia infrastruktury i samej atmosfery trybun, natomiast zawsze emocje na boisku są takie same i to jest piękne w futbolu. Chłopaki grają w piłkę bo ją kochają, często to robią za darmo lub jakieś niewielkie pieniądze. Na tym najwyższym poziomie futbol bywa zepsuty, bardziej wyrafinowany. Na tym niższym poziomie nie ma takich bezczelnych symulek. Czasami może coś się zdarzy, ale od tego jest sędzia, aby to wyłapać. Lubię wracać do korzeni, tam gdzie zaczynałem. W niedzielę rano sędziowałem małym dzieciom, potem był czas na amatorów. Cieszę się, że piłka nas łączy, niezależnie od poziomu, na jakim ją uprawiamy.

Szymon Marciniak nie zwalnia tempa. Finał Ligi Mistrzów, czwarta liga, a niebawem...

- Jak to się stało, że najlepszy aktualnie sędzia na świecie prowadził mecz A klasy w Turośni Kościelnej?

- Zadzwonił do mnie mój serdeczny kolega, kierownik Jagiellonii Białystok, Arek Szczęsny i zaprosił mnie na zakończenie sezonu. Powiedziałem, że nie wykluczam, ale byłem daleko w Arłamowie. Myślałem, że po prostu nie uda się tego dopiąć. Tymczasem Podlasie jest wspaniałe. Mam tutaj wielu przyjaciół. W tym regionie żyją wspaniali ludzie, dla których niemożliwe nie istnieje. Zrobili wszystko, żebym tam był. To świetne uczucie mieć tylu kibiców, tylu dzieciaków wokół nas.

- Gdzie lepiej się panu sędziowało, w Katarze, w Stambule, czy w Turośni?

- Jeżeli chcecie usłyszeć, że w Turośni, to tak wam odpowiem. Ciężko jest wybrać jedno miejsce. Tak naprawdę niczego nie da się porównać z finałem mistrzostw świata. Sposób w jaki grały na nim drużyny był absolutnie kosmiczny. Najlepszy mecz, który do tej pory sędziowałem w swojej karierze. Finał Ligi Mistrzów był dopięciem tego sezonu, chociaż trochę zepsutym przez sytuację sprzed finału. Dlatego ten medal tak mnie nie cieszył. Po prostu pojawiła się na nim ta rysa. Niemniej cały sezon jest niesamowity, zapamiętam go na zawsze i zapamiętam, że zakończyłem go w Turośniance.

Tak Szymon Marciniak został potraktowany w okręgówce. Słowa piłkarza wprawiły go w osłupienie!

- W Turośni przyszło dla pana mnóstwo kibiców. Obecnie ma pan najlepszy czas, jako drugi sędzia w historii prowadził finały mistrzostw świata i Ligi Mistrzów w jednym sezonie. Jak pan do tego pochodzi?

- Tak to jest w życiu sędziego, są wzloty i upadki. Jestem na tyle doświadczonym arbitrem, że byłem na szczycie, zdarzył się słabszy moment, ale dzięki niemu nabrałem trochę pokory. Czasami trzeba upaść, aby ponownie wstać i po tym poznaje się prawdziwego faceta. Te doświadczenia nauczyły mnie bycia bardziej empatycznym, a życie zawsze oddaje to, co wcześniej zabiera.

- Czy po finałach mistrzostw świata i Ligi Mistrzów stawia sobie pan jako cel finał mistrzostw Europy?

- Będziemy walczyć. W sobotę zapadła decyzja, że pozostajemy w kraju na kolejne lata do finałów mistrzostw świata . Jest czas na przygotowania, ale najpierw chcę trochę odpocząć. Ostatnio pojawiło się wiele dziwnych informacji o mojej rzekomej przyszłości. Szkoda, że nikt mnie nie zapytał o zdanie. Zdecydowaliśmy, że zostajemy, że walczymy dalej. Są finały mistrzostw Europy, Igrzyska Olimpijskie, klubowe mistrzostwa świata, mundial w Meksyku, USA i Kanadzie, więc będzie co robić.

Marc Gual mówi wprost. To marzenie króla strzelców po transferze do Legii

- Czyli plotki o Arabii Saudyjskiej okazały się nieprawdziwe?

- Nie do końca, nie wykluczam, że będziemy tam jeździli na pojedyncze mecze. Dużo się dzieje, w USA, w Chinach, w Arabii. Tam idą najlepsi zawodnicy, którzy będą potrzebowali topowych sędziów. Zapewne będą telefony.

- Czy czuje się pan głównym ambasadorem polskiej piłki obok Roberta Lewandowskiego?

- Tak, ale ja twardo stąpam po ziemi. Wiecie jak jest z piłkarzami, jeżeli nawet coś mu nie wyjdzie w jednym meczu, za tydzień strzeli gola i zostanie bohaterem. W przypadku arbitra jest inaczej. Oczywiście, to co zdobyliśmy z naszym zespołem jest wspaniałe, wielkie i nikt nam tego nie odbierze. Niemniej dla arbitra najważniejszy jest ostatni mecz. W spotkaniu Turośnianki z GKS-em Rutki było wszystko w porządku, uniknęliśmy wpadek i to mnie cieszy. Sędzia kiedy popełni błąd zostaje sam, nikt do niego nie dzwoni, nie pisze SMS-ów. Kiedy jest dobrze robi się miło, każdy chce się ogrzać w cieple sukcesu. Jestem Szymon Marciniak, jestem doświadczony zarówno życiowo jak i sędziowsko, wiem co mam robić. Czułem olbrzymie wsparcie ze strony kibiców, zarówno podczas mistrzostw świata jak i teraz przed finałem Ligi Mistrzów. Po tej przysłowiowej, przepraszam „gównoburzy” otrzymałem mnóstwo słów wsparcia od różnych osób. Jest mnóstwo oszołomów wokół nas, którzy chcą nam podstawić nogę. Jest to przykre, ale fantastyczne jest to, że potrafimy się spiknąć, trzymać za siebie wzajemnie kciuki. To jest potrzebne i za to wszystkim kibicom chciałbym bardzo gorąco podziękować.

Arkadiusz Milik musi poprawić skuteczność. Piękna muza natchnie gwiazdę kadry?

- Jeszcze kilkanaście lat temu polscy sędziowie byli bardziej kojarzeni z wrocławską prokuraturą, listą „Fryzjera”. Teraz na mecze z pana udziałem przychodzą tłumy, bo wiedzą, że polscy sędziwie są najlepsi na świecie. Duża w tym pana zasługa. Jak pan to odbiera?

- To jest niesamowite, że 15 lat temu co innego mówiło się u nas o sędziach. Rzucano w nich pomidorami, a teraz wszyscy pochlebnie się o nich wypowiadają nie tylko w Polsce, ale także na świecie. Sympatyczni młodzi ludzie przychodzą na kursy, jest wielu fajnych chłopaków. Oczywiście jestem najbardziej medialny i utytułowany, ale przecież inni też świetnie wykonują swoją robotę. Godnie reprezentują nasz kraj na międzynarodowej arenie, a to cieszy.

Robert Lewandowski dba o swoich fanów. Kapitan reprezentacji Polski wzruszył kibica

Sonda
Czy Szymon Marciniak to najlepszy sędzia w Europie?
Szymon Marciniak o swojej przyszłości
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze