Przeciwko zniesieniu tego przepisu mocno zaprotestował między innymi Marek Koźmiński. Były wiceprezes PZPN – pełnił tę funkcję w zarządzie, kiedy uchwalano tę regulację – z perspektywy czasu bardzo pozytywnie ocenia skutki wprowadzenia nakazu gry młodzieżowca. Podkreśla też, że dzięki niemu związek spełnia swą statutową powinność: promuje polskich piłkarzy. Koźmiński nie rozumie także, dlaczego część osób zasiadających w strukturach poprzedniego zarządu, dziś pełniąca podobną rolę w nowych władzach, zmieniła front w tej kluczowej – jego zdaniem – sprawie.
Argumenty przeciwników przepisu sprowadzają się przede wszystkim do... kosztów, jakie kluby ponoszą w związku z funkcjonowaniem tego przepisu. Właściciele klubów sygnalizują, że finansowe oczekiwania dotyczące zawodników spełniających warunek bycia młodzieżowcem często zupełnie nie przystają do klasy sportowej przez tych graczy prezentowanej. Prezesi zazwyczaj jednak zgadzają się na nie, bo muszą mieć w kadrze odpowiednią liczbę zawodników pasujących do przepisu o młodzieżowcu. Zwykle jest ich w szerokiej kadrze pięciu-sześciu; na wypadek poważnej kontuzji, wymagającej dłuższej rekonwalescencji.
Znamy przyczyny eksplozji formy pomocnika Górnika: „Kiedy Poldi mówi, trzeba schylić głowę”
Czy zatem wszystko zmierza w kierunku wykreślenia owego przepisu. - Temat rzeczywiście jest dyskutowany – potwierdza „Super Expressowi” wiceprezes PZPN ds. piłkarstwa profesjonalnego, Wojciech Cygan, będący zarazem członkiem Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA. Decyzje jeszcze nie zapadły, ale wiele wskazuje na to, że akurat dla naszego rozmówcy sprawa jest jednoznaczna. - Nie jestem miłośnikiem – to delikatne określenie – tego przepisu. Nie widzę dziś żadnego powodu, dla którego mamy sztucznie regulować składy drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej, w której wszystkim powinno zależeć na tym, by osiągać jak najlepsze wyniki sportowe i iść do przodu. Nie sądzę, by w najbliższym czasie w La Lidze czy w Serie A ktoś myślał o wprowadzaniu obowiązku gry młodzieżowca. Tam są mądrzy trenerzy, dyrektorzy sportowi i prezesi – u nas też jest takich coraz więcej... – którzy doskonale wiedzą, że i bez nakazów warto stawiać na młodych ludzi, na których wkrótce można zarobić – mówi nam Wojciech Cygan.
Kto mistrzem Polski: Lech czy Raków? Była gwiazda ekstraklasy w tym wyścigu stawia na...
Zobacz poniżej, jak Raków walczył z Lechem o Puchar Polski
Jako przykład tej naturalnej – a nie sztucznej – selekcji odbywającej się w klubach, Cygan przytacza nazwisko Kacpra Trelowskiego. Nie tylko zaliczył on ligowy debiut w barwach Rakowa przed 18. urodzinami, ale też bronił bramki Rakowa w kolejnych meczach Pucharu Polski – aż do zwycięskiego finału włącznie. - Jest młodym, zdolnym, dobrym bramkarzem i swoje mecze w Rakowie dostałby niezależnie od tego, jak brzmiałby stosowny przepis – zapewnia Wojciech Cygan.
Trener Warty wybrał sobie naprawdę niezły dopalacz, przy którym szykuje taktykę na poznańskie derby