We wtorek jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość o zwolnieniu Mauricio Pochettino z funkcji menedżera Tottenhamu Hotspur. Już od kilku tygodni media spekulowały, że może dojść do takiej sytuacji. Zdaniem brytyjskich pism, opiekun stracił szatnię "Kogutów" i nic dobrego z dalszego mariażu wyjść po prostu nie mogło. Plotki podsycały zdjęcia z tajemniczego spotkania szefa klubu z Jose Mourinho. Jak się okazało w środę rano, panowie prawdopodobnie negocjowali kontrakt Portugalczyka. To właśnie on został bowiem w środę ogłoszony nowym menedżerem ekipy z Londynu. - Ma bogate doświadczenie, może zainspirować zespół i jest świetnym taktykiem. Zdobywał trofea z każdym klubem, który trenował. Wierzymy, że wniesie nową energię i wiarę do naszej szatni - stwierdził prezes Daniel Levy, który podał także, że umowa obowiązuje do 2023 roku.
Przed Jose Mourinho ciężkie zadanie pozbierania zespołu. W dwunastu kolejkach Premier League ubiegłoroczny finalista Ligi Mistrzów wygrał tylko trzy razy. Portugalski fachowiec tuż po ogłoszeniu jego zatrudnienia zdradził, co przeważyło w negocjacjach. - Jestem podekscytowany dołączeniem do klubu o tak wielkim dziedzictwie i tak gorliwych kibicach. Jestem zaszczycony mając taką jakość zarówno drużyny, jak i akademii. Przyciągnęła mnie praca z tymi piłkarzami - skomentował "The Special One", którego wcześniej łączono także z pracą w Bayernie Monachium czy Realu Madryt.
Jose Mourinho od prawie roku był bezrobotny. Ostatnim klubem, jaki prowadził, był Manchester United. Z Old Trafford pożegnał się, zostawiając zespół w rozsypce. Kibice byli zgodni, że zwolnienie Portugalczyka było dobrą decyzją władz "Czerwonych Diabłów". Pod wodzą "Mou" zespół ten prezentował się momentami katastrofalnie.