Piątek opuścił szeregi mediolanczyków w ostatnich dniach styczniowego okna transferowego i to w raczej nie najlepszych okolicznościach. Od dawna był na cenzurowanym u kibiców, gdyż zatracił swą świetną skuteczność z drugiej części sezonu 2018/2019. Gdy Hertha Berlin zgodziła się zapłacić za Polaka niespełna 30 milionów euro, Włosi nie oponowali i postanowili rozstać się ze swoim dotychczasowym snajperem numer jeden. A ten rozpoczął przygodę w Bundeslidze.
Ta jednak jak na razie jest bardzo nieudana. Raz, że już w lutym z ekipą pożegnał się wielki orędownik ściągnięcia napastnika na Olympiastadion, Juergen Klinsmann, a dwa, że zespół odnosi wyniki wysoce dalekie od oczekiwań i uwikłał się w walkę o utrzymanie. To wszystko zostało "podsumowane" przymusową przerwą z powodu pandemii koronawirusa. Reprezentant Polski ma teraz o czym myśleć i z pewnością rozważa także, czy aby na pewno dobrze zrobił wybierając stolicę Niemiec.
"Il Corriere dello Sport" sensacyjnie podaje, że w pomocy przy ewentualnej chęci zmiany otoczenia przez Piątka, może mu przyjść... jego dawny klub. Jeśli bowiem mediolańczyków w miejsce Stefano Piolego przejąłby Luciano Spalletti, to - zdaniem dziennikarzy - preferowałby grę z ustawieniem na napastnia w typie Polaka. Czy taka sytuacja rzeczywiście może mieć miejsce? Świat futbolu napisał już kilka ciekawych historii...