Istniało podejrzenie, że zwiększoną liczbę zakażeń mogła wywołać decyzja, by zawody w Rosji, rozegrane niedawno w Soczi, przebiegały z udziałem kibiców. Takie przypuszczenia jednak oddalono, władze F1 podkreślają, że ostatnie pozytywne przypadki nie mają związku z wpuszczeniem sporej liczby widzów (30 000) na trybuny. Między 25 września a 1 października w F1 przeprowadzono 1822 testów na koronawirusa. Z tego 10 dało pozytywny rezultat. Jak zapewniają organizatorzy Grand Prix, chodzi o osoby pracujące jako personel pomocniczy, a nie członków teamów lub kierowców.
Potworny wypadek na MŚJ na żużlu! Zabrała go karetka [ZDJĘCIA]
„Te przypadki zostały szybko zdiagnozowane i zajęto się nimi bez wpływania w jakikolwiek sposób na przebieg zawodów” – poinformowano w oświadczeniu Formuły 1. „Obecność fanów nie miała wpływu na sytuację, ponieważ, zgodnie z naszym protokołem, publiczność nie ma wstępu do bańki F1”.
To ostatnie nie jest jednak takie pewne, bo jak się okazało, w Rosji ze ścisłym przestrzeganiem zaleceń sanitarnych bywało różnie. Przypuszcza się, że osoby z personelu pomocniczego F1 mogły zostać zakażone w związku z tym, że u naszego wschodniego sąsiada nie ma bardzo restrykcyjnych przepisów o chronieniu twarzy i dystansowaniu społecznym. Niektórzy kierowcy F1 zwracali nawet uwagę na rosyjskie organizacyjne niedociągnięcia pod kątem reżimu medycznego. Zauważali na przykład, że w Soczi widzieli w hotelach osoby swobodnie poruszające się bez maseczek, a w windach jeździły z nimi osoby spoza „bańki” F1.
Znana firma motoryzacyjna odchodzi z Formuły 1. Zespoły muszą szukać nowych partnerów
Od początku sezonu 2020 i testowania w F1 przeprowadzono ponad 50 tysięcy badań na koronawirusa, które ujawniły 26 pozytywnych przypadków.
Inne informacje o koronawirusie w sporcie: