O śmierci mamy słynnego trenera i piłkarza dowiedzieliśmy się w środku szalejącej w Europie pandemii, w pierwszych dniach kwietnia. Manchester City poinformował wówczas o tragedii na Twitterze. Kataloński trener z powodu szalejącej zarazy stracił swoją ukochaną rodzicielkę, Dolors Salę Carrió. Kobieta zmarła w Manresie, niedaleko Barcelony i miała 82 lata. Guardiola był wtedy w Hiszpanii. Dziś jest już gotowy, by wspominać uczucia, jakie mu wówczas towarzyszyły.
Legia podkradnie Lechowi Gytkjaera?! Warszawiakom marzy się napastnik Kolejorza!
– Czułem wtedy to samo, co może czuć każdy człowiek, nie ma tu żadnej różnicy – przyznaje Guardiola, gdy opowiada o tragedii, która zabrała najbliższą mu osobę. – Wszyscy ludzie, których tracimy, są ważni dla naszych rodzin. To dlatego rodzina musi się trzymać razem i pozostawać silna. Dla wszystkich, którzy tracili kogoś z rodziny, był to niezwykle trudny czas – komentuje.
Wcześniej, w marcu, gdy odwoływano pierwsze mecze, Guardiola nie był przekonany do przeprowadzania spotkań bez udziału publiczności. Dzisiaj jednak jego stanowisko zmieniły okoliczności i to, co wydarzyło się na świecie oraz w jego rodzinie w kolejnych tygodniach.
PRZERAŻAJĄCE wyznanie znanego piłkarza. Okradli go przystawiając PISTOLET DO GŁOWY
– Wtedy, kiedy mówiłem, że nie jest dobrze, by grać bez widzów, nikt nie spodziewał się, co nas czeka, nawet lekarze – przyznaje Guardiola. – Czołowi naukowcy nie mieli wystarczającej wiedzy, by stwierdzić, czego powinniśmy oczekiwać. Zdrowie ludzi jest ważne, ale koniec końców Premier League, jak i Hiszpania, zdecydowała, że mamy grać, więc będziemy grać. Gracze dostosują się do nowej sytuacji szybko – jest pewien opiekun Man City, który w środę 17 czerwca poprowadzi podopiecznych w meczu z Arsenalem, pierwszym po wznowieniu rozgrywek.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Pozostałe wiadomości o koronawirusie w sporcie: