Siatkówka, Nikola Grbić, Marcin Janusz, igrzyska olimpijskie 2024

i

Autor: FIVB Nikola Grbić, Marcin Janusz

Rozmowa Super Expressu

Nikola Grbić przed finałem olimpijskim: Każdy gracz jest równie ważny, nie tylko Fornal czy N'Gapeth

2024-08-10 6:00

– Mamy w pewnym sensie stan alarmowy, ale nie zdarza się nam to pierwszy raz i zrobimy wszystko, by pokazać w finale najlepszą siatkówkę – mówi w specjalnym wywiadzie dla „Super Expressu” Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski siatkarzy, która w sobotę 10 sierpnia o 13.00 gra w Paryżu o złoto igrzysk olimpijskich z Francją, a ma problemy ze zdrowiem kilku graczy.

„Super Express”: – Wie pan już, jak drużyna zdołała wrócić z piekła w półfinale z USA (3:2 - red.)? Był czas na spokojną analizę, czy to się jej wymyka?

Nikola Grbić: – Szczerze mówiąc, nie miałem zbyt wiele czasu na dokonywanie jakichś głębszych analiz. Na pewno jednak mogę stwierdzić jedno: sukces w tym spotkaniu wynikał z naszej czystej i wielkiej woli zwycięstwa. Nie da się tego inaczej określić, skoro przegrywaliśmy 1:2 w setach i 9:12 w czwartej partii z kapitalnie grającymi Amerykanami, do tego straciliśmy pierwszego rozgrywającego, a nasz libero nie miał czucia w dwóch palcach po uderzeniu w kolegę. W pewnym momencie uznaliśmy: tego meczu my po prostu nie przegramy. I jak opętani walczyliśmy o każdą piłkę. Więc nie powiem ani słowa o cudownej siatkarskiej jakości czy jakichś wymyślnych zagrywkach taktycznych, a jedynie i wyłącznie o nieprawdopodobnej chęci, by to wygrać. To nas poniosło. I muszę przyznać, że oglądanie tego popisu moich graczy z boku boiska było dla mnie czymś fascynującym.

Były reprezentant Polski przewidział to 5 lat temu! Te słowa mogą się spełnić podczas finału siatkarzy

Nikola Grbić opowiada o olimpijskim wyzwaniu

– Każdego roku kadra traciła ważnych zawodników z powodu kontuzji, a jednak ubytki nie powodowały katastrofy. Czy obecnym problemom towarzyszy w związku z tym mniejszy niepokój?

– To prawda, w pierwszym moim sezonie w Polsce graliśmy bez Leona i Hubera, którzy byli po operacjach, rok temu zabrakło w pewnym momencie Kurka i Bieńka. Wciąż powtarzam siatkarzom, że musimy być przygotowani na każdy scenariusz. I dlatego każdy zawodnik ma być gotowy do wejścia do akcji, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym oraz emocjonalnym. Nawet jeśli nie jesteś w szóstce, musisz być pod parą bez przerwy, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się przydasz. Na jedną akcję, jeden serwis, podwójną zmianę, jednego seta, nieważne jak. My się tak zawsze przygotowujemy i w ten sposób trenujemy. Oczywiście, byłbym o wiele spokojniejszy, gdybym się nie musiał mierzyć z tymi kontuzjami i mógł swobodnie korzystać z pełnej dwunastki-trzynastki. Jasne, że to jest w pewien sposób stan alarmowy, ale nie zdarza się nam pierwszy raz. I na pewno zrobimy wszystko, by pokazać w finale najlepszą siatkówkę.

Mocne słowa Sebastiana Świderskiego do siatkarzy przed finałem igrzysk! Bez ogródek do podopiecznych Nikoli Grbicia, dosadnie

– Kiedy otrzyma pan jasną odpowiedź na temat dostępności kontuzjowanych zawodników na finał?

– W sobotę rano.

– Można powiedzieć, że po meczu ćwierćfinałowym zeszła z drużyny największa presja, związana ze słynną „klątwą” i nowa energia pozwoliła przetrwać bitwę z Amerykanami?

– Muszę się przyznać, że ja nawet niespecjalnie chwaliłem siatkarzy po ćwierćfinale ze Słowenią. Nie uważam bowiem, byśmy dokonali czegoś wyjątkowego. Oczywiście, to był historyczny wynik dla polskiej siatkówki po wielu dekadach, w których uciekał półfinał. Natomiast ja nie należę do ludzi, którzy tracą czas na wychwalanie i komplementowanie. Ja ujmuję to tak: jestem z was dumny, wypadliśmy dobrze, ale jedziemy dalej, bo za chwilę jest półfinał, a potem może finał. Również nie zwracałem uwagi na to, z kim się będziemy mierzyć w fazie pucharowej igrzysk. Bo każdy z rywali, bez względu na to, kto nim by był, jest świetny. Może mieć różną charakterystykę siatkarską, ale to nie zmienia faktu, że należy do topu światowego. Przecież do czwartego seta z nami Amerykanie pokazywali wybitną grę. W trzeciej partii meczu z USA frustrowało mnie to, że próbujemy z takiej czy innej strony, ale nic nie działa. Nie graliśmy jakoś fatalnie, ale po drugiej stronie poziom okazał się fantastyczny. Od czasu do czasu zdarzy się więc, że natkniemy się na przeciwnika prezentującego kapitalną formę. I podobnie może być w naszym przypadku, także jesteśmy w stanie w taki sposób dominować nad rywalem, wywrzeć zbliżony poziom presji na graczy po przeciwnej stronie boiska. Musimy być przygotowani na takie trudne mecze i stresujące sytuacje, a jeśli one nastąpią, to na to, by sobie z nimi radzić za sprawą cierpliwej gry, w oczekiwaniu na nasz najlepszy moment w trakcie spotkania.

Zalaliśmy się łzami po tych obrazkach z Michałem Kubiakiem i Bartoszem Kurkiem. Nawet największy twardziel nie wytrzyma

– Jaki będzie „x-factor” w finale? Jak bardzo Francja jest zależna od N'Gapetha, a jak bardzo Polska od Fornala?

– Nie wiem skąd przekonanie, że zespoły zależą właśnie od tych dwóch siatkarzy. W polskiej ekipie każdy zawodnik jest równie ważny. Proszę zabrać pierwszego rozgrywającego z dowolnej reprezentacji i jej gra stanie się znacznie utrudniona. No dobrze, to spostrzeżenie akurat może nie dotyczyć Francji, dysponującej dwoma wybitnymi prowadzącymi grę. Jednak nie tak wiele teamów posiada dwóch rozgrywających na porównywalnym poziomie. Bieniek jest świetnym środkowym, ale graliśmy z USA bez niego i wygraliśmy. Wiele razy musiałem dokonywać zmian z różnych powodów i nasza jakość nie spadała, wygrywaliśmy. To dlatego moim zdaniem nie jest tak, że zależymy od kogoś. Jeśli Fornal nie będzie sobie radził, to mamy zmienników. Jeśli Leon zagra słabiej, tak samo. Jeśli Kurkowi nie pójdzie, mam dwóch w jego miejsce. I nawiążę do Francji i N'Gapetha. Nie można stwierdzić, że bez niego sobie nie poradzą. Przypomnę, że bez niego wygrali Ligę Narodów. Uważam, że nie da się dowieść, iż bez któregoś zawodnika w składzie Polska czy Francja nie mogą nadal prezentować świetnej siatkówki. I żebym był dobrze zrozumiany, nie chcę przez to powiedzieć, że Fornal czy N'Gapeth nie są ważnymi ogniwami obu drużyn.

Poruszające słowa ojca Fornala. Zwrócił się prosto do syna, padły piękne i wielkie słowa

QUIZ: Rozpoznasz polskich siatkarzy? Komplet punktów to obowiązek prawdziwego kibica!

Pytanie 1 z 20
Zaczynamy z wysokiego C. Siatkarz na zdjęciu to...
Bartosz Kurek

– Wyjaśniliście sobie panowie nieporozumienia z prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Radosławem Piesiewiczem? (chodziło o komunikat o kontuzji Mateusza Bieńka wysłany przez szefa PKOl zanim zrobił to PZPS, z czego szydził potem Grbić – red.)

– Nie mam numeru telefonu pana prezesa i nie rozmawiałem z nim. To, co powiedziałem, padło w żartobliwym tonie. I szczerze dodam, że nie wiem nawet, jak na to odpowiedział ani jakie były jego wyjaśnienia. Przyznam też, że niespecjalnie chciałbym w to dalej brnąć. To była forma żartu, nawiązująca do momentu, w którym pojawił się wpis prezesa. Wszystko jest już teraz OK, jasne i klarowne, a ja, szczególnie teraz, nie mam czasu na zajmowanie się tym tematem. Jedyną rzeczą, o której myślę, jest finał igrzysk olimpijskich, wyłącznie na tym się skupiam. Nie udzielam się w mediach społecznościowych, nie śledzę tego, co się tam pisze, sam nic nie zamieszczam. Nie mam czasu na utarczki internetowe. Moja robota polega na optymalnym przygotowaniu reprezentacji Polski.

Nikola Grbić uderzył w prezesa PKOl Radosława Piesiewicza! Zaorane!

Najnowsze