Wystarczyło kilka miesięcy, aby zaraza z Wuhan rozprzestrzeniła się po całym świecie. Koronawirus ma to do siebie, że zaraża bardzo wiele osób i jeden nosiciel może narazić na chorobę około dwóch, trzech osób. Jak poważne to zagrożenie widać na przykładzie europejskich krajów, gdzie liczba zakażonych rośnie lawinowo i na razie nie widać możliwości poprawy.
Wirus dotarł także do Ameryki Południowej. W Brazylii odnotowano już 151 przypadków zakażenia. Z tego względu o organizacji imprez masowych nie było mowy, a wydarzenia sportowe odbywają się bez udziału publiczności. Nie inaczej było w przypadku sobotniej rywalizacji Flamengo z Portuguesa RJ. Na Maracanie, na której może zasiąść kilkadziesiąt tysięcy osób, nie było ani jednego widza.
Trener Flamengo w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że rozgrywanie meczów przy pustych trybunach nie ma najmniejszego sensu. - To było bardzo trudne spotkanie pod względem emocjonalnym, nigdy nie grałem przy pustych trybunach i mam nadzieję, że był to pierwszy i ostatni raz. To dołujący widok, który potwierdza, że piłka bez fanów nie ma sensu - stwierdził portugalski szkoleniowiec.
Jesus dodał jednocześnie, że przez chorobę wywołaną koronawirusem (COVID-19) stracił bliską mu osobę i teraz drży o zdrowie piłkarzy. - Uważam, że następna kolejka powinna być zawieszona. Piłkarze to nie superbohaterowie, Flamengo jest narażone. Mieliśmy kontakt z osobą, której wynik na obecność wirusa był pozytywny i nie wiemy, co może się stać. Jestem Portugalczykiem i wiem, co się dzieje w moim kraju. Straciłem przyjaciela przez koronawirusa. Ta epidemia nie jest żartem - wyjawił trener Flamengo.
Więcej o koronawirusie w sporcie: