Berger poprzednio sprzeciwiał się idei przeprowadzania zawodów DTM bez publiczności. – Naszymi klientami są kibice. Jeśli ich nie będzie, to nie będzie wyścigów – stwierdzał twardo w wypowiedzi telewizyjnej. Jednak w Niemczech, gdzie w lipcu zaplanowano inaugurację sezonu, imprezy masowe są zabronione. Nie ma więc możliwości, by kierowcy rywalizowali w obecności widowni. Podobnie jest zresztą w Belgii, gdzie też miały się odbyć zawody.
Robert Kubica przed ciężkim wyzwaniem. Użył zaskakującego porównania
– Oczywiście w obecnej sytuacji trzeba wszystko dokładnie przemyśleć – przyznaje Berger, podkreślając. – Tyle tylko że nasz dochód jest oparty na wpływach z biletów, zatem naszym podstawowym celem musi być rozgrywanie zawodów na żywo z udziałem widzów. Ściganie bez nich jest dobre, ale jedynie żeby w ogóle wystartować.
Jak podkreślił Berger, ekonomiczny model DTM jest inny niż Formuły 1. DTM musi wynajmować tory i bazuje na dochodach od kibiców i sponsorów. W F1 na przykład tory płacą za rozgrywanie na nich Grand Prix.
Tymczasem kalendarz DTM, chociaż już raz zmieniony, ciągle zawiera dziesięć weekendów. Sezon ma ruszyć na początku lipca. – Dziesięć wyścigów to najlepszy scenariusz. Najgorszy jest taki, ze w ogóle nie będziemy się ścigać. Ale może skończy się na jakimś pośrednim wariancie – nie ukrywa Berger, wskazując, że możliwy jest także start rywalizacji w sierpniu lub wrześniu. A i tak wszystko zależeć będzie od nieprzewidywalnego rozwoju pandemii koronawirusa.
Wiemy, kiedy wystartuje PGE Ekstraliga! Oto plan ODMROŻENIA
Na razie więc Kubica musi sobie radzić w sposób wirtualny, z kokpitu domowego symulatora. W ten weekend bierze udział w wyścigu 24-godzinnym na torze Nuerburgring w barwach zespołu Orlen Team Targa. Zmagania można oglądać LIVE, a STREAM zapewnia sponsor Roberta.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Pozostałe wiadomości o koronawirusie w sporcie: