Obowiązek zakrywania twarzy z powodu pandemii koronawirusa wejdzie w życie w Polsce 16 kwietnia. Nasi południowi sąsiedzi już jakiś czas temu wpadli na ten pomysł i jest on na ogół przez społeczeństwo chwalony. Przynosi również wymierny efekt w postaci mniejszej liczby zachorowań na niebezpieczny COVID-19. Jan Mazoch uważa, że dzięki odważnym i restrykcyjnym działaniom w Czechach zapanował umiarkowany optymizm, co jest krokiem w dobrym kierunku. Choć nie ukrywa, że popyt na maseczki przebija podaż, to w kraju raczej nikt nie narzeka na brak środków ochronnych.
- Nie powiedziałbym jeszcze, że wygraliśmy z wirusem. Sytuacja jest trudna i nikt dokładnie nie wie, jak sprawy się potoczą. Prawdą jest jednak, że wreszcie czuć powiew optymizmu. A to dzięki temu, że wcześnie ustalono zasady, jakimi musimy się kierować. Nakaz zakrywania twarzy to był dobry krok. Obecnie bardzo trudno dostać maseczki, ale większość Czechów ma swoje sposoby - stwierdził Jan Mazoch w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl. Czeski były skoczek narciarski jest w Polsce kojarzony głównie z fatalnym upadkiem, którego doświadczył na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi w 2007 roku.
Adam Małysz stanął przed WIELKIM WYZWANIEM! Umył okna przed Wielkanocą -> SPRAWDŹ WIDEO!
Czesi nie wyłączyli z noszenia maseczek żadnej grupy społecznej. Co więcej, szyją je dla innych nawet... zakonnice. Tymczasem rząd po Wielkanocy chce nieco rozluźnić restrykcyjne przepisy w tym nadzwyczajnym czasie. Z powodu kryzysu gospodarczego większość sklepów ma zostać otwarta, a w kolejnym miesiącu funkcjonować zaczną szkoły. Zapowiedziano też otwarcie granic z Polską, tłumacząc, że w naszym kraju nie ma wielkiego ryzyka zakażenia.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Wpływ koronawirusa na sport. Sprawdź więcej: