– Pierwszy dzień waszego obozu był zupełnie inny niż zazwyczaj. Zaczęło się od nieprzyjemnego badania...
– Wszystko odbywało się w izolacji, z zachowaniem środków bezpieczeństwa, każdy miał maseczkę. Samo pobranie wymazu z nosa nie było za przyjemne, bo głęboko wkładają ten patyczek. Parę sekund i po bólu. Po teście rozeszliśmy się do pokojów, chociaż muszę przyznać, że była duża pokusa spotkania się, bo przecież tyle czasu się nie widzieliśmy. Wszyscy jednak stosują się do zaleceń, siedzieliśmy karnie w jednoosobowych pomieszczeniach. Mam nadzieję, że jak będziemy mieli już za sobą dobry wynik badań, zobaczymy się wreszcie z chłopakami.
– Po ośrodku w Spale widać, że stał się małą twierdzą?
– Wygląda jak miasto duchów. Jedyne osoby, jakie spotkaliśmy, to te, które pobierały próbki, nasz doktor i dostarczający nam jedzenie do pokojów. Wszystko wyludnione, więc środki bezpieczeństwa na pewno są zachowywane aż nadto.
Mariusz Wlazły znowu dominuje. W tej rywalizacji nie miał konkurencji
– Ten obóz nie tylko z tego powodu będzie dziwny. Pewnie także ze sportowego punktu widzenia, skoro nie byliście w treningu od ponad dwóch miesięcy, a w tym roku nie ma żadnej imprezy.
– Dopiero we wtorek mieliśmy poznać konkretne wytyczne i usłyszeć je od trenera. Wiem jedno: na pewno będzie się dobrze spotkać, bo duch drużyny musi być podtrzymywany. Zgrupowanie jest potrzebne, bo wszyscy mieliśmy głód siatkówki i potrzebujemy treningu. Obóz ma sens.
– Słychać i takie opinie, że zgrupowanie bez docelowej imprezy właśnie nie ma za wielkiego sensu.
– Mogę mówić za siebie. Jeśli trener, któremu wszyscy w stu procentach ufamy, widzi tę potrzebę, to robimy to, co jego zdaniem jest dla nas ważne.
– Selekcjoner na razie zapowiedział, że na pewno odbędzie się grill.
– Mam nadzieję, że się uda. Dobrze byłoby, oczywiście poza treningami, spędzić trochę czasu razem, tym bardziej że tuż przed zgrupowaniem każdy odbywał jeszcze dodatkową izolację domową, by przyjechać do Spały bez ryzyka. Nie widzieliśmy siebie nawzajem, ale i w ogóle ludzi dookoła. Zawsze fajnie będzie posiedzieć z kolegami, więc grill na pewno się odbędzie.
Zobacz jak siatkarze reprezentacji testowali się w Spale na koronawirusa [WIDEO, ZDJĘCIA]
– Pierwsze informacje na temat waszego pobytu w Spale mówiły, że będziecie odizolowani w pokojach również w trakcie obozu, a nie tylko po teście na koronawirusa. Te obostrzenia już nie są aktualne?
– Sytuacja jest dynamiczna, przepisy zmieniają się niemal z dnia na dzień. Przyjeżdżając tutaj, możemy zastać jedne reguły, a w momencie wyjazdu wszystko może wyglądać inaczej. Na treningach oczywiście będziemy się widywać, a poza nimi nie widzę zbyt dużego ryzyka, by się spotykać. Skoro wszyscy będziemy przebadani, to spędzanie czasu razem nie będzie dużym problemem.
– Jak z twoją formą? Możesz ocenić jak ona wygląda po wymuszonej przerwie w grze?
– Czuję się jak po długim wypoczynku, którego zresztą bardzo potrzebowałem po całym sezonie w lidze rosyjskiej. Był wyczerpujący i ciężki. I przyznam, że od osób dookoła słyszę komentarze, że w końcu nie wyglądam na zmęczonego. Przerwa mi posłużyła. Jestem gotowy do pracy.
– Na pewno nie pozostawałeś całkiem bezczynny w czasie izolacji?
– Różne rzeczy robiłem, na przykład pomagałem na budowie.
– O takim treningu siatkarza jeszcze nie słyszeliśmy.
– To była prywatna rodzinna budowa, przy której byłem zwykłym pomocnikiem. Obsługiwałem taczkę, zawsze to wysiłek. Poza tym miałem możliwość treningu sportowego w domu czy zwykłego biegania. Jakąś aktywność sportową uprawiałem, ale nie było mowy o skakaniu czy większych obciążeniach.
ZJAWISKOWY ślub pięknej polskiej siatkarki! W tej sukni wyglądała OSZAŁAMIAJĄCO [ZDJĘCIA]
– Przyznaj z ręką na sercu, przywozisz do Spały parę kilogramów więcej?
– Właśnie nie, bo u mnie to wygląda na odwrót. Kiedy nie trenuję na siłowni, to gubię kilogramy. Niektórzy mi tego zazdroszczą, ale to jest dla mnie pewien kłopot. Muszę ćwiczyć, by nabrać wagi. Dlatego podczas okresu izolacji straciłem ze cztery kilo. Nie nabieram tkanki tłuszczowej, ale spada mi masa mięśniowa. Tak już po prostu mam. Dlatego robota w Spale mi się bardzo przyda. Poza tym trenowanie indywidualne w domu to zupełnie nie to samo. W kadrze będzie inna motywacja, no i dojdzie czysta przyjemność pracy z kolegami.
– Największą motywacją będą igrzyska. Czujesz, że właśnie zaczyna się walka o miejsce w składzie na Tokio?
– Nie jestem pewien czy to już ten moment. Sądzę raczej, że formę olimpijską mamy pokazywać trenerowi w trakcie sezonu ligowego. Moim zdaniem ten obóz ma nas przede wszystkim jeszcze bardziej scalić. To oczywiście jest jakiś element przygotowań pod Tokio, ale selekcja nie odbędzie się teraz. Zwłaszcza że ciężko oceniać obiektywnie formę poszczególnych siatkarzy po długiej przerwie, w tak nietypowych warunkach, w jakich to się wszystko odbywa. Dochodzi kwestia obciążeń, które nie mogą być przecież duże, bo ryzyko kontuzji jest większe niż zwykle. Będzie to robione z głową, z pewnością nie będziemy od razu dźwigać wielkich ciężarów ani atakować po 200 razy na treningu.
Siatkarskie reprezentacje Polski rozegrają mecze towarzyskie? PZPS rozgląda się za rywalami
– Pamiętasz kiedy ostatni raz zagrałeś w siatkówkę?
– Na finiszu ligi rosyjskiej, ale już mi się zlewają daty. W ostatnim okresie każdemu te miesiące upływają tak dziwnie, że przestaje się liczyć dni. To musiało być gdzieś w połowie marca.
– Wciąż nie potwierdziłeś oficjalnie, gdzie zagrasz w przyszłym sezonie, chociaż w spekulacjach pada nazwa Ural Ufa.
– Nie podpisałem jeszcze kontraktu. Jestem w zaawansowanych rozmowach z jednym z klubów. To kwestia ostatnich szlifów na umowie i paru dni, zanim będę się mógł podzielić szczęśliwą informacją.
– Ale nie ryzykuję dużo, twierdząc, że nie zmieniasz kraju, w którym będziesz występował?
– Powiem tyle: bardzo chciałbym zostać w Rosji i mam nadzieję, że tak się stanie.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Inne wiadomości o koronawirusie w sporcie: