– Patrzy pani na to, co się dzieje we Włoszech z rosnącymi obawami?
– Jeżeli zastosujemy się do zaleceń władz, to teoretycznie powinno być coraz lepiej. Śledzę sytuację cały czas. Do tej pory nie wyglądało to zbyt dobrze. Zwłaszcza porównując Polskę i Włochy, trzeba powiedzieć, że Polacy zdecydowanie szybciej podjęli działania. Włosi postawili na naprawdę drastyczne kroki dopiero wtedy, kiedy dziennie wykrywano już 2000 nowych przypadków koronawirusa.
– Cała włoska siatkówka stanęła na miesiąc. Macie siedzieć w domu?
– Nie, wracamy właśnie do treningów i z tego co wiem, w naszej hali przeprowadzono odpowiednie zabiegi sanitarne, między innymi dezynfekowano parkiet specjalnym środkiem. Słyszałam też, że mamy przeprowadzać zajęcia na siłowni w rękawiczkach i że będzie to zorganizowane tak, by w pomieszczeniu nie ćwiczyło jednorazowo zbyt wiele osób.
– Na ulicach widać, że sytuacja robi się nadzwyczajna?
– Do tej pory życie we Florencji wyglądało normalnie, ale widzę, że po wprowadzeniu kolejnych obostrzeń sytuacja i u nas się zmienia. Na przykład nie można normalnie zrobić zakupów, bo do sklepów są ogromne kolejki i klienci wpuszczani są grupkami. Widać, że ludzie robią zapasy. To wygląda coraz gorzej. Ja coś tam jeszcze mam w domu, więc na razie nie stałam w kolejkach, ale pewnie w końcu się w nich ustawię.
– Sezon zostanie dokończony?
– Będziemy trenować, ale do końca nie jesteśmy pewne czy jest po co, bo nie wiadomo czy liga ruszy i czy w ogóle zostanie wyłoniony mistrz Włoch. Trudno mi powiedzieć jak to się skończy, od nas najmniej tu zależy.
– W czasie tak dużego kryzysu nie macie kłopotów z egzekwowaniem umów kontraktowych?
– Z wypłatami w moim klubie nie ma żadnych problemów. Do tej pory nie było mowy o braku płatności ze względu na odwołane mecze. Jeśli chodzi o przyszły sezon, to nie wiem jak Włochy do tego podejdą. Będzie to na pewno spore utrudnienie dla klubów i sponsorów.
– Chodzi pani w maseczce?
– Nie, bo z tego co wiem, powinny ją nosić osoby chore, wtedy to ma sens. Staram się stosować do zaleceń, by jak najrzadziej opuszczać mieszkanie i przynajmniej ze dwa tygodnie pozostać w domu. Nasza część Włoch (Toskania – red.) była do tej pory bezpieczniejsza, ale odkąd wyszedł nowy dekret, to cały kraj praktycznie objęto czerwoną strefą. Nie można opuszczać poszczególnych prowincji. Nie wiem jak to działa, nie próbowałam wyjeżdżać i nie zamierzam.
Więcej o wpływie koronawirusa na sport: