Władze Francji w ostatnich dniach podjęły decyzje o zaostrzeniu środków bezpieczeństwa. Nie wolno wychodzić z domu w celu uprawiana przeróżnych aktywności fizycznych - zakazana została chociażby jazda na rowerze. To z pewnością odbije się na wielu sportowcach, którzy będą mieli problemy z pozostaniem w odpowiednim rytmie treningowym.
Wśród nich jest także polski mistrz kolarstwa, Michał Kwiatkowski. Członek Teamu Ineos zdecydował się pozostać we Francji i nie podróżować do Polski. Jak tłumaczy w rozmowie z TVP Sport, to zwiększyłoby ryzyko zakażenia koronawirusem. Razem z ukochaną zostali więc w tamtejszym domu, który nazywają "bunkrem".
- Nie do końca jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie będzie mniej zachorowań, która służba zdrowia da sobie lepiej radę, ale samo podróżowanie jest chyba wystawianiem się na największe ryzyko. To główny czynnik. Więc razem z moją żoną Agatą postanowiliśmy nie ruszać się z miejsca, pozostać w naszym bunkrze i robić to co trzeba, czyli żyć w odosobnieniu. I tyle - powiedział w wywiadzie na Sport.tvp.pl.
Zobacz także: Heroicza postawa olimpijki! Zatrudniła się w szpitalu, by walczyć z KORONAWIRUSEM
Michał Kwiatkowski przyznał też, że nie robi zakupów samemu, a wszystko zamawia online. Wszystko ma, a winę za brak papieru toaletowego w wielu miejscach zrzuca na owczy pęd. - Jak z odprawą pasażerów na lotnisku. Do lotu jeszcze godzina, ale ktoś wstał i zajął miejsce w kolejce. No to zaraz za nim ustawiają się kolejni. Z zakupami chyba podobnie - dodał, apelując do kibiców: "Prędzej zarazisz się koronawirusem w kolejce w sklepie i będziesz miał z tego powodu poważne kłopoty, niż umrzesz z głodu. A w zasadzie z paniki. To panika jest najgorsza".
Koronawirus w sporcie - najnowsze wiadomości