– Przy tym, co się dzieje w Polsce i na świecie, to jedyny rozsądny krok – jest pewien Kłos. – Zastanawialiśmy się czy zostaną rozdane medale. To, że ich nie ma, jest sprawiedliwe. Gdyby Zaksie dano złoto, to pewnie by się cieszyła, ale trudno to porównać z radością z sukcesu jak w poprzednich latach. To nie byłoby miłe uczucie mieć przyznany tytuł na papierze – podsumowuje środkowy trzeciej drużyny PlusLigi.
Karol Kłos został okradziony. Nie zgadniecie, co mu zabrali złodzieje
Siatkarze od dłuższego czasu pozostają w domach nie grając. Muszą jednak dbać o formę. – Hale pozamykane, siłownie pozamykane. Ja staram się ruszać codziennie, a jedyne miejsce, gdzie możemy trenować, to nasze mieszkania. Mamy ograniczenia, bo sufitu nie przebijemy. Nie można wysoko skakać trenując w domu – śmieje się Kłos, który w czterech ścianach często ćwiczy z żoną Olą, a efekty publikuje na swoich mediach społecznościowych.
Teraz Kłosa i jego kolegów z parkietów czeka długa przerwa. Jak długa? Tego nikt nie wie. Ligowcy wrócą na boiska w najlepszym razie za pół roku. Reprezentanci Polski mieli się z kolei przygotowywać do igrzysk olimpijskich, ale te zostały przełożone o rok.
– Nie wiemy czy odbędzie się Liga Narodów, planowana po igrzyskach – mówi Kłos. – Ani my, ani Vital Heynen nie wiemy jak będzie się rozwijać sytuacja z koronawirusem. Mogę jednak zdradzić, że trener ma już pewien plan i się nim z nami podzielił. Na razie czeka nas kilka dobrych tygodni przerwy i regeneracji. Mam wakacje i szybko nie zacznę grać.
CAŁY WYWIAD W ZAŁĄCZONYM MATERIALE WIDEO:
Inne informacje o koronawirusie w sporcie: