To miała być bardzo nierówna walka z czasem. Anita Włodarczyk wracała po kontuzji do formy, ale pod znakiem zapytania stało, czy da radę przygotować się na sto procent do Igrzysk Olimpijskich w Tokio. - Jakbym teraz wróciła do treningu, to oczywiście wszystko wiązałoby się z dużym ryzykiem. Zawsze z tyłu głowy jest taka myśl, czy się zdążę przygotować po kontuzji, czy nie, mimo tego, że wiary i optymizmu mi nie brakowało - powiedziała w rozmowie z Polsatem Sport.
Kolejna WIELKA impreza sportowa przesunięta przez koronawirusa. To mistrzostwa świata
Na całe szczęście dla Anity Włodarczyk, zmagania w ramach Igrzysk Olimpijskich zostały opóźnione o rok! To pozwoli jej się dokładniej przygotować do turnieju i prawdopodobnie uniknąć odnowienia kontuzji z powodu przedwczesnego powrotu do treningów na pełnych obrotach!
- Takiego prezentu w życiu bym się nie spodziewała - otwarcie przyznała w Polsacie Sport, będąc prawdopodobnie jedną z nielicznych zawodniczek w stu procentach zadowolonych z przełożenia zawodów. Gdyby IO w Tokio odbyło się latem lub nawet jesienią tego roku, jej rywalki miałyby większe szanse na zdobycie medalu.
A tak dwukrotna mistrzyni olimpijska będzie o krok od sięgnięcia po hattricka - po złotym krążku z Londynu (2012 r.) i Rio de Janerio (2016 r.), w Tokio znów będzie faworytem! Czy uda jej się utrzymać mistrzowską passę?
Krzysztof Kaliszewski nie ryzykuje zdrowia rodziny. Ale wierzy w sukces Anity Włodarczyk
Koronawirus w sporcie - najnowsze wiadomości