Międzynarodowy Komitet Olimpijski w porozumieniu z rządem japońskim poinformował, że igrzyska odbędą się „nie później niż latem 2021 roku”. Muto wyjaśnił, że przed jego zespołem, który ma teraz całość imprezy przenieść na przyszły rok, staje gigantyczne zadanie, związane z kwestiami: biletów, aren, materiałów promocyjnych i pamiątek, zakwaterowania, wioski olimpijskiej, transportu i wolontariuszy. Nie mówiąc o tysiącach kontraktów zawartych ze stacjami telewizyjnymi, nadawcami, sponsorami, MKOl-em, federacjami sportowymi i narodowymi komitetami olimpijskimi. – Nie spodziewałem się, że czeka nas tego rodzaju test – przyznał Muto.
Adam Kszczot zadowolony z przełożenia Tokio 2020: Cieszę się, że igrzyska są za rok
Nie ukrywał również, że zmiana terminu to także większe wydatki. Niektóre szacunki mówią nawet, że trzeba będzie dodatkowo przeznaczyć na igrzyska połowę tego, co kosztowały do tej pory, czyli ponad 6 mld dolarów (oficjalny koszt łączny Tokio 2020 to ponad 12 mld). Jednak zdaniem japońskiej gazety ekonomicznej „Nikkei” chodzi raczej o 2,7 mld dolarów koniecznego zastrzyku finansowego ekstra.
Polskie reakcje na przełożenie igrzysk w Tokio. Młociarz Paweł Fajdek: Szukam roboty
Według agencji Kyodo, MKOl poda konkretny termin igrzysk 2021 za trzy tygodnie. Źródło, na które się powołano, sugeruje również, że zawody mogą odbyć się wiosną, taka bowiem jest sugestia niektórych federacji sportowych w związku z tym, że lato w Tokio bywa zwykle wyjątkowo upalne.
Pozostałe wiadomości o koronawirusie w sporcie: