"Super Express": - Jak odebrałeś informację, że Dietmar Hopp, nie chce sprzedać Trumpowi szczepionki?
Eugen Polanski: - Obojętnie czego dotyczyłaby sprawa, to znając pana Hoppa, wiem, że jest człowiekiem który chce pomagać wszystkim ludziom. Może w sytuacji w jakiej znalazła się Europa a nawet świat, ludzie zobaczą i docenią, ile on robi dla wszystkich.
- Ty i twoja rodzina doświadczyliście na sobie jego pomocnej dłoni. Jak to było?
- Kiedy mój ojciec zachorował na raka jakieś 3 lata temu, to zwróciłem się do pana Hoppa o pomoc i tata natychmiast został przyjęty do specjalistycznego szpitala. Przypadek taty nie był bardzo ciężki, ale bezpośrednio po diagnozie mówiącej o nowotworze, był to dla nas szok. Kuracja przyniosła efekty i tata jest zdrowy. Hopp zrobił wiele dla ludzi cierpiących na nowotwory. Wybudował dużą klinikę koło Hoffenheim, zarówno dla dorosłych i dzieci. Testują tam nowe metody leczenia, jakich w Niemczech jeszcze nie stosowano, wszystko po to, żeby pomóc ludziom.
- Pomaganie innym to jego przeznaczenie?
- Wychował się w Hoffenheim, wsi liczącej 3 tysiące ludzi, leżącej koło miasta Sinsheim. Do dużych pieniędzy doszedł własną pracą, a fortunę przyniosła mu firma komputerowa SAP, którą założył. Na pewno miał trochę zacięcia w kierunku medycyny, ale inwestuje swoje pieniądze w takie dziedziny, które mogą bezpośrednio pomóc ludziom. Zawsze inwestował z głową.
Koronawirus: Aktywna kwarantanna Lewandowskich. Zobacz, jak spędzają czas [ZDJĘCIA I WIDEO]
- Co dokładnie masz na myśli?
- Inwestując w klub Hoffenheim nie rzucił pieniędzmi na stół i nie powiedział: kupujcie jakich i ilu chcecie gotowych piłkarzy. Zainwestowano w młodzież, której stworzono świetne warunki do rozwoju. W drużynach juniorów wychowało się wielu zdolnych zawodników, jak również trenerów z Julianem Nagelsmannem na czele. Dla Hoppa to było ważniejsze niż miejsce w tabeli Bundesligi. Zresztą pomógł młodzieży grającej nie tylko w piłkę.
- W jaki sposób?
- Wybudował szkołę w Hoffenheim, w której mogą kształcić się również te dzieci, które nie mają talentu do piłki, jak również z uboższych rodzin.
- Wróćmy jeszcze do szczepionki na koronawirusa. Twoim zdaniem dlaczego odmówił Trumpowi?
- Myślę, a nawet jestem gotowy włożyć rękę do ognia, że Hopp chce mieć kontrolę nad szczepionką, żeby mogła ona służyć wszystkim - w regionie z którego pochodzi, w Niemczech i na całym świecie, a nie tylko wybranym ludziom. Miałem okazję go poznać, rozmawiać i uważam, że to człowiek, który nie szuka popularności i poklasku, ale chce być szanowany.
- Uważasz, że po tej decyzji zmieni się postrzeganie Hoppa przez kibiców, którzy go nienawidzą?
- Nie wierzę, że dla większości z nich stanie się nagle postacią pozytywną. Może kilku, którzy wgłębią się w temat i w to co może dać odkrycie tej szczepionki pomyśli trochę inaczej. Natomiast większości ludzi to nie interesuje i jeśli wtedy nie mieli serca wyzywając go od najgorszych, to nie zaczną go nagle szanować. Głupich ludzi już nie zmienisz.
- Masz jakiś kontakt z Hoppem?
- Po zakończeniu gry w Hoffenheim rzadki. Wysyłamy sobie pozdrowienia przy okazji świąt, a kiedy przyjeżdżam z Borussią Moenchengladbach na mecz do Hoffenheim uściskamy sobie dłonie, wymieniamy kilka słów i to wszystko.
- Pracujesz jako trener w Borussii, z którym zespołem dokładnie?
- Jestem asystentem trenera pierwszego zespołu Marco Rose, ale również prowadzę zajęcia z niektórymi utalentowanymi piłkarzami począwszy od U-17 do zespołu rezerw.
- Jak wyglądają treningi w twoim klubie, gdy z powodu koronawirusa zawieszone są rozgrywki?
- Tylko pierwsza drużyna trenuje normalnie, wszystkie pozostałe zawiesiły treningi. Piłkarze są w domu i mają zalecenia, żeby ćwiczyć indywidualnie.
Więcej o koronawirusie w sporcie